Ministerstwo Sprawiedliwości, podobnie jak wcześniej Ministerstwo Edukacji Narodowej, odmówiło interwencji w sprawie zmiany komunistycznego patrona szkoły (wcześniej konfidenta gestapo) w Narewce Aleksandra Wołkowyckiego, który zadenuncjował m. in. matkę łączniczki majora Zygmunta Szendzielorza-„Łupaszki” Danuty Siedzikówny-„Inki” i został rozstrzelany przez jego żołnierzy za zdradę ojczyzny - poinformował „Nasz Dziennik”.
Na stronie internetowej szkoły wciąż można przeczytać: „Patron Szkoły Podstawowej Aleksander Wołkowycki - postać ta jest mocno związana ze szkołą i środowiskiem, świadczy o tym działalność w szerzeniu i propagowaniu oświaty i kultury w trudnych latach wojennych. Wpajał dzieciom i młodzieży wiarę w siłę i przyszłość nauki, oświaty i kultury”.
„- Pani dyrektor zadeklarowała, że jak IPN wyda stosowne oświadczenie w sprawie Wołkowyckiego, to poczyni odpowiednie kroki. I choć IPN zajął wyraźne stanowisko, pani dyrektor nic nie uczyniła” - powiedział gazecie prezes Mazowieckiego Stowarzyszenia Historycznego „Exploratorzy.pl” Robert Wit Wyrostkiewicz, który od lat walczy o zmianę patrona szkoły.
W odpowiedzi na jego pismo naczelnik Wydziału Skarg i Wniosków Biura Ministra w Ministerstwie Sprawiedliwości Monika Rydzak odpisała, że „nie może zająć merytorycznego stanowiska z braku kompetencji”, ponieważ „minister sprawiedliwości nie sprawuje żadnych funkcji nadzorczych nad działalnością organów samorządu terytorialnego i nie jest władny do oceny konkretnych zdarzeń pod względem prawnokarnym”.
„- Jesteśmy zdziwieni i zbulwersowani tym, że zarówno MEN, jak i Ministerstwo Sprawiedliwości nie podjęły tematu. Po odpowiedzi, jaką otrzymałem od Instytutu Pamięci Narodowej, gdzie kwerenda wyraźnie kończy się jednoznacznym stwierdzeniem, że ma miejsce kolizja prawna, łamana jest Konstytucja i kodeks karny, twierdzenie ministra sprawiedliwości, że sprawa go nie dotyczy, wydaje się skandaliczny. Podejrzewam, że gdyby patronem szkoły był np. jakiś znany w epoce antysemita, a minister edukacji czy sprawiedliwości stwierdziłby, że to wewnętrzna sprawa szkoły czy rady gminy, byłby szum na całą Polskę i bylibyśmy piętnowani na świecie. Kiedy zaś chodzi o agenta wysługującego się Sowietom, wszystko jest w porządku” - skomentował Wyrostkiewicz na łamach „ND”.
IPN wyraźnie stwierdził, że utrzymanie nazwy Szkoły Podstawowej w Narewce im. Aleksandra Wołkowyckiego oraz ulicy jego imienia w tej miejscowości jest sprzeczne z polskim porządkiem prawnym (art. 13 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz art. 256 kodeksu karnego).
„Należy również zwrócić uwagę, że stan ten, który może być interpretowany jako pochwała zbrodniczej ideologii oraz działalności wymierzonej w suwerenność polskiego bytu państwowego, jest szkodliwy społecznie, szczególnie w kontekście wychowawczej misji Szkoły Podstawowej w Narewce” - napisał Tomasz Danilecki z Białostockiego Oddziału Instytutu.
W ubiegłym miesiącu redaktor naczelny pisma „Moja Rodzina” i portalu internetowego Prawy.pl ksiądz Ryszard Halwa powiadomił Prokuraturę Rejonową w Hajnówce o możliwości popełnienia przestępstwa. Ta przekazała ją do zbadania Prokuraturze Rejonowej Białystok-Południe.
Wyrostkiewicz zapewnia, że sprawy nie odpuści.
„- Jakie będą dalej losy Szkoły Podstawowej w Narewce im. Aleksandra Wołkowyckiego, komunistycznego donosiciela, który czuł się raczej Białorusinem niż Polakiem, nie wiadomo. Jednak sprawy nie odpuścimy, nawet gdyby nasze interwencje miały trwać latami” - powiedział gazecie.
Aktywność jego stowarzyszenia przyniosła już jednak pierwsze skutki, ponieważ Rada Gminy Narewka zadecydowała o przeprowadzeniu referendum w sprawie zmiany patrona szkoły. Ma się ono odbyć w dniu wyborów do Parlamentu Europejskiego. W piśmie do ministra Marka Biernackiego jej przewodniczący Mieczysław Gryc podkreślił jednak, że „w chwili obecnej nie będzie zmiany patrona szkoły i ulicy w Narewce, gdyż nie ma dowodów na współpracę obecnego patrona z Gestapo czy NKWD, są tylko podejrzenia, nie ma też dowodów na inne niegodne zachowania i czyny. Czy członkostwo w partii (PPR) może być wyznacznikiem zbrodniczej działalności tej osoby?”.
W rozmowie z „ND” Wyrostkiewicz podkreślił, że Narewka nie jest typowo polską gminą, gdyż większość mieszkańców w spisie powszechnym zadeklarowała narodowość białoruską. Znajduje się jednak na terenie Rzeczypospolitej Polskiej i tolerowanie tak hańbiącej sytuacji poniża organy naszego państwa. Dlatego jego stowarzyszenie chce dotrzeć do mieszkańców Narewki z informacją, kim naprawdę był Aleksander Wołkowycki i przekonać ich, że jest wielu innych kandydatów, którzy mogliby patronować szkole.
„- Rozpoczęliśmy kwerendę z historykami i organizacjami społecznymi, by znaleźć człowieka, który by usatysfakcjonował zarówno polskich patriotów, jak i osoby z Narewki, które poczuwają się do narodowości białoruskiej. Być może będzie to jakiś społecznik” - zakończył swą wypowiedź dla „Naszego Dziennika” Robert Wit Wyrostkiewicz dodając ze smutkiem, że nie zaproponują mieszkańcom Narewki Danuty Siedzikówny-„Inki”, chociaż jej kandydatura aż sama się prosi ( spędziła tam dzieciństwo), bo nie dość, że od razu by upadła, to mogłaby przyczynić się również do pozostania przy Wołkowyckim jako patronie, zwłaszcza iż w tym rejonie duże wpływy posiada Sojusz Lewicy Demokratycznej, a sama gmina cieszy się poparciem senatora Włodzimierza Cimoszewicza, którego ojciec był funkcjonariuszem stalinowskiej Informacji Wojskowej.
Muszę przyznać, że uporczywe trwanie radnych Narewki przy patronie szkoły i ulicy, który zhańbił się służbą obu okupantom jest dla mnie czymś wyjątkowo obrzydliwym, a zarazem doskonale świadczącym o tym, że nadal żyjemy w postsowieckiej rzeczywistości.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE