Problem ubezpieczeń turystów, udających się w polskie góry nadal pozostaje nie załatwiony. Rząd wydał wprawdzie ostatnio rozporządzenie o bezpieczeństwie ludzi, przebywających na wodzie i w górach, ale zawarte w nim przepisy odnoszą się do instytucji odpowiedzialnych za kąpieliska i szlaki. Do turystów odnosi się tylko jeden zapis, zabraniający wybierania się na wycieczki pod wpływem alkoholu i narkotyków.
TOPR-owcy są rozczarowani, aczkolwiek nie kryją nadziei, że sprawą zajmie się parlament. Od dawna jest już przygotowywany projekt tzw. ustawy górskiej, w której ma się znaleźć się zapis o obowiązkowym ubezpieczeniu osób, przekraczających granice Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Gdyby każdy turysta zapłacił chociaż złotówkę (można byłoby ją doliczać do kosztu biletu wstępu do TPN), przełożyłoby się to na znaczącą kwotę około 10 milionów złotych rocznie. Taką kwotę przeznacza budżet państwa na całe ratownictwo wodne i górskie.
Także Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, opiekujące się turystami poza Tatrami, boryka się z ogromnymi problemami finansowymi. Państwowe dotacje wystarczają na pokrycie zaledwie połowy jego potrzeb. Resztę trzeba zarobić samemu.
Nasi południowi sąsiedzi ze Słowacji (nie mówiąc już o krajach alpejskich) dawno poradzili sobie z tym problemem. Jeżeli ktoś nie wykupi tam polisy, musi liczyć się z tym, że za każdą czynność ratowników przyjdzie mu słono zapłacić. Kiedy doczekamy się wreszcie podobnych przepisów w Polsce?
Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE