KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   05:52:24 PM EST   I   Janusza, Marii, Reginy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Czego nie wiedział Sokrates?

16 lipca, 2007

Idę o zakład, iż 99 na 100 użytkowników portalu poland.us, którzy cokolwiek słyszeli o Sokratesie, kojarzy go wyłącznie ze słowami: \"wiem, że nic nie wiem\". Tymczasem ów ateński mędrzec powiedział coś podobnie wprawdzie brzmiącego, ale mającego zupełnie inne znaczenie. Warto sprostować tę popularną pomyłkę, popełnianą w dobrej wierze przez ludzi pragnących zabłysnąć w towarzystwie filozoficzną ogładą.

Kiedy delficka wróżka Pytia oznajmiła Sokratesowi, że jest najmądrzejszy z ludzi, ten postanowił przekonać ją i siebie, iż tym razem popełniła błąd. Zaczął więc odwiedzać Ateńczyków, którzy uchodzili za mistrzów mądrości w ocenie własnej i cudzej. Po przeprowadzeniu z nimi wielu zasadniczych rozmów na temat dobra i piękna doszedł do wniosku, że oni wcale nie mieli większej wiedzy od niego, powtarzając powszechnie przyjmowane (lecz bynajmniej nie udowodnione) sądy oraz utwierdzając swoją intelektualną pozycję w pochlebstwach. Zdawało im się jednak, że posiedli pełnię wiedzy, podczas gdy on, jeśli czegoś nie rozumiał, nie udawał przed sobą i innymi, iż rozumie.
   
Wróciwszy do domu, przemyślał efekty swojej wędrówki i stwierdził, że ani jego szacowni rozmówcy ani on sam nie wiedzą, czym są dobro i piękno (najważniejsze pojęcia w słowniku światłych mieszkańców Aten). Różnica polegała na tym, iż on miał świadomość swojej niewiedzy, co oznaczało niewielką, ale jednak przewagę nad tymi, którzy jej nie posiadali. I wtedy właśnie wypowiedział wiernie zacytowane przez Platona słowa: "Jak czego nie wiem, to i nie myślę że wiem."
   
To sformułowanie ma całkiem inny sens, niż "wiem, że nic nie wiem." Jest pomiędzy nimi różnica, dzieląca człowieka, który z rozbrajającą szczerością przyznaje się do kompletnej niewiedzy od tego, kto posiada orientację w swych intelektualnych ułomnościach i stara się je systematycznie usuwać poprzez zdobywanie wiedzy. A że wiedzę utożsamił Sokrates z dzielnością etyczną, przeto droga do tej drugiej wiedzie przez pierwszą: im kto mądrzejszy, ten lepszy moralnie.
   
Nie trzeba bezkrytycznie i ze swadą rozprawiać o tym. o czym niewiele się wie, a zabierając głos w każdej dyskusji należy wyraźnie zaznaczyć granice swojej niewiedzy. Nie wolno przedstawiać hipotez i domysłów jako pewników, zwodząc tym samym  siebie i partnerów na manowce. Przyjęcie postawy zwanej Sokratejską bywa nieprzyjemne, ale jej odrzucenie prowadzi prostą drogą do umysłowego hochsztaplerstwa, kiedy broni się za wszelką cenę korzystnej dla siebie racji, nawet jeśli na odległość jest ona mocno podejrzana. O taki niecny proceder ateński mędrzec oskarżał sofistów, którzy wciąż odradzają się w osobach różnych demagogów (pełno ich zwłaszcza w świecie polityki), zamiłowanych w uprawianiu słownej żonglerki, relatywizowaniu prawdy, znajdujących radość w oszukiwaniu słuchaczy.
   
Pojęcie odwagi kojarzy nam się głównie z podejmowaniem ważnych decyzji, z działaniem i z aktywnością. Z powyższego wywodu wynika, że na miano człowieka odważnego (dzielnego etycznie) można sobie zasłużyć także w sferze intelektualno-moralnej. Wystarczy tak niewiele: przyznać się do swojej niewiedzy. I nie jest to wcale przejaw dziecinnej ucieczki od odpowiedzialności, lecz wręcz przeciwnie:  wykazanie umiejętności stosowania jej wobec siebie bez taryfy ulgowej.
   
Aby zachować postawę Sokratejską, nie wolno jednak poprzestawać na uświadomieniu sobie intelektualnych niedociągnięć. Następnym krokiem winno być konsekwentne likwidowanie pola swej "wiedzy niewiedzy", czyli żmudne uczenie się od ludzi najlepszych w danych dziedzinach. Temu, kto nigdy nie zaniedba pracy rozumu, dane zaś będzie w nagrodę największe szczęście, jakiego może doznać wierny swemu powołaniu człowiek: poczucie moralnej doskonałości.

Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski