KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   01:21:34 PM EST   I   Janusza, Marii, Reginy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Parlamentarni kpiarze

16 lipca, 2007

W każdej partii politycznej są ludzie pełniący rolę współczesnych błaznów, trefnisiów, czy też kpiarzy. Występują oni często w mediach, starając się zdobyć sympatię opinii publicznej niekonwencjonalnymi wypowiedziami, a nawet zachowaniami, dalekimi od solennej powagi, z jaką liderzy ich ugrupowań prezentują założenia programowe i strategię działania. Są ulubieńcami komercyjnych stacji telewizyjnych i radiowych, zabiegających o ich regularna obecność w ich studiach.

W obecnej kadencji parlamentu na czoło tej grupy wysunęli się w moim prywatnym rankingu Ryszard Kalisz (SLD), Tadeusz Cymański (PiS), Stefan Niesiołowski (PO). Każdy z nich jest barwną osobowością medialną, ale widać też znaczne różnice między nimi, wynikające z charakteru, temperamentu i pozycji w wewnątrzpartyjnej hierarchii.. Ustawiając ich w takiej właśnie kolejności brałem pod uwagę wyłącznie umiejętność założenia błazeńskiej maski, a nie poglądy polityczne.
   
Poseł Cymański uwielbia cytować przysłowia i mądrości ludowe, senator Niesiołowski upaja się złośliwymi uwagami wobec politycznych przeciwników, poseł Kalisz epatuje publiczność dobroduszną rubasznością. O ile przedstawiciel PO często zieje nieskrywaną nienawiścią do każdego, kto mu się nie podoba (zwłaszcza z grona reprezentantów rządzącej koalicji) i daje jej upust bez baczenia na kulturę języka, o tyle obaj pozostali kpiarze starają się tak prowadzić dyskurs, aby nikogo specjalnie nie urazić. W przeciwieństwie do Niesiołowskiego, wydają się traktować polityczne waśnie i spory z dużym luzem i dystansem, są też samokrytyczni.
   
W postawie Cymańskiego da się wyczuć ogromny, krępujący go nieco w swobodzie wypowiedzi respekt przed liderami PiS, nakazujący mu powstrzymywać się od jakichkolwiek krytycznych uwag pod ich adresem. Kalisz pozwala sobie natomiast na kąśliwe uwagi nawet w stosunku do największych asów SLD, co wynika zapewne z jego mocnej pozycji i długiego stażu w tej partii. Niesiołowski odcina zaś głównie kupony z bohaterskiej przeszłości, uważając że wolno mu więcej niż innym, jeśli chodzi o mieszanie z błotem dawnych przyjaciół z opozycji (ale wyłącznie tych, którzy znaleźli się obecnie w PiS).
   
Z tej trójki najbardziej sztuczny jest dla mnie Cymański, a najbardziej naturalny Kalisz. Pierwszy chce koniecznie zabłysnąć na szerokim forum kolejnym dobrze dobranym cytatem lub treściwym bonmotem i często widać, jak siłuje się sam ze sobą, nie mogąc znaleźć nic stosownego na daną okazję. Podejrzewam, że przed każdym zaplanowanym występem przygotowuje sobie cały ich zapas, wiedząc lub choćby tylko przewidując, jakie tematy będą poruszane; ma jednak problem, kiedy musi „dać głos” z marszu, np. na sejmowym korytarzu. Drugi potrafi zaskoczyć partnerów dyskusji zupełnie nieoczekiwanym zwrotem słownym, chwaląc potencjalnego wroga bądź wyzłośliwiając się wobec kogoś politycznie bliskiego sobie i SLD; nawet atakując, stara się być życzliwy i wyrozumiały, rzadko puszczają mu nerwy.
   
Niesiołowski wiele traci z powodu swojej zaciętości. Patrząc na niego odnosi się wrażenie, że jego żywiołem jest wylewanie pomyj na kolejnych adwersarzy i że cierpi on, kiedy zmuszony jest przyznać komuś z nich rację lub wycofać się z pochopnie nań rzuconych oskarżeń. On nawet rzadko się uśmiecha w przeciwieństwie do Cymańskiego i Kalisza, którzy najwyraźniej lubią brylować w roli współczesnych błaznów i nie sprawia im przyjemności niszczenie kogoś złym słowem.
   
W innych partiach nie ma porównywalnych z wymieniona trójką polityków, specjalizujących się w kpiarskim rzemiośle. Nadęta powaga kilku medialnych twarzy Liga Polskich Rodzin może budzić wyłącznie uśmiech politowania, podobnie jak obrażalska postawa nieufnych wobec dziennikarzy tuzów Samoobrony. Nie ma w tych ugrupowaniach ludzi dowcipnych, swobodnych w kontaktach z mediami, chociaż niekiedy udaje się na chwilę wejść w tę rolę Andrzejowi Lepperowi. A może są tacy, tylko nie dali się jeszcze poznać lub tłumią ich energię zazdrośni o popularność partyjni przełożeni?

Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski