Komu ma być poświęcony pomnik, o który właśnie rozgorzał w Krakowie spór pomiędzy Platformą Obywatelską a wspieranymi przez Prawo i Sprawiedliwość organizacjami kombatanckimi...
Postawione w tytule pytanie ma dwa aspekty. Po pierwsze chodzi o to, komu ma być poświęcony pomnik, o który właśnie rozgorzał w Krakowie spór pomiędzy Platformą Obywatelską a wspieranymi przez Prawo i Sprawiedliwość organizacjami kombatanckimi, po drugie trzeba się zaś poważnie zastanowić, czy większe moralne prawo do upamiętniania przeszłości mają ci, którzy ją współtworzyli, płacąc daninę życia i krwi za wierność ojczyźnie, czy też chcąca uchodzić za lepiej wszystko wiedzącą władza.
Kiedy w 1990 roku niezwykle sprawnie i energicznie likwidowano w Krakowie pozostałości po komunizmie, z placu Inwalidów (w czasach PRL zwanym placem Wolności) zniknął obelisk ku czci Armii Czerwonej. Ponieważ w jego bezpośrednim sąsiedztwie mieściła się w latach II wojny światowej siedziba gestapo, przejęta w 1945 roku najpierw przez NKWD, a wkrótce potem przez rodzimą bezpiekę, Związek Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego oraz Związek Młodocianych Więźniów Politycznych 1944-56 „Jaworzniacy” zaproponowały wzniesienie tam monumentu upamiętniającego wszystkich, którzy stawiali opór komunizmowi od momentu jego zaprowadzenia w Polsce po październikowe poluźnienie reżimu w 1956 roku.
Władze miasta przyjęły ten projekt z uznaniem i obiecały pomoc finansową. W 2001 roku odbyła się uroczystość wmurowania kamienia węgielnego, opracowano też wstępne założenia architektoniczne przyszłego pomnika. Nikt nie miał wówczas wątpliwości, że jego przesłaniem powinno być oddanie hołdu wielu dzielnym patriotom, którzy na różne sposoby, często z bronią w ręku walczyli o odzyskanie przez Polskę niepodległości w najbardziej krwawym okresie stalinizmu.
Sprawa budowy monumentu nabrała tempa kilka miesięcy temu, kiedy nowy przewodniczący Rady Miasta Krakowa Paweł Klimowicz (PO) wystąpił z propozycją wyasygnowania pokaźnej kwoty na zrealizowanie pomysłu, który utknął w miejscu właśnie z powodu braku odpowiedniego zaplecza finansowego. Rada podjęła stosowną uchwałę, a kombatanci ucieszyli się, że dożyją chwili odsłonięcia pomnika, poświęconego „tym, co stawiali opór komunizmowi w latach 1944-56”.
Aliści bardzo szybko okazało się, że również w tak delikatnej materii, jaką jest narodowa pamięć, obowiązuje kapitalistyczna zasada, wedle której o wszystkim decyduje ten, kto płaci. Radni PO postanowili zmienić przesłanie i kształt monumentu. Umyślili sobie, że będzie to pomnik Orła Białego, obejmujący swym ideowym zasięgiem wszystkich Polaków, którzy walczyli o wolność ojczyzny w latach 1939-89.
Kombatanci zdziwili się, że ktoś chce zmieniać pierwotne ustalenia i napisali protest do Rady Miasta. Przypomnieli w nim, że to właśnie w latach 1944-56 stosowano wobec działaczy podziemia niepodległościowego największe represje i najcięższe tortury, mordowano ich skrytobójczo, prześladowano na każdym kroku.
Nie negują oni bynajmniej odwagi członków Komitetu Obrony Robotników, Ruchu Praw Obrony Człowieka i Obywatela, Konfederacji Polski Niepodległej, legalnej i podziemnej „Solidarności”, którzy walczyli o te same ideały, jakie przyświecały poakowskiej partyzantce antykomunistycznej, ale uważają, że „to była inna epoka i może być uczczona innym pomnikiem”. Zwracają też uwagę miejskich władz, że taką szeroką formułę ma już w Krakowie Krzyż Narodowej Pamięci, postawiony pod Wawelem w 50. rocznicę zbrodni katyńskiej.
Niestety, ich postulat nie spotkał się ze zrozumieniem mających większość w Radzie Miasta polityków PO. Uznali oni kombatanckie postulaty za przejaw egoistycznego podejścia i próbę dzielenia polskiej krwi, co zdenerwowało nie tylko inicjatorów budowy pomnika, ale także ich sojuszników z PiS. Wywiązała się ostra dyskusja, ale w głosowaniu górę wzięła Platforma.
Więźniowie stalinowscy i „Jaworzniacy” nie kryją żalu. Przez wiele lat usiłowali spłacić dług wdzięczności wobec poległych i pomordowanych, a także zmarłych w wyniku komunistycznych represji koleżanek i kolegów, a teraz ta wielka ofiara ma się rozpłynąć w szerszym przesłaniu pomnika. Tak naprawdę będzie to zupełnie inny monument, tyle że stojący w wyznaczonym ponad 15 lat temu miejscu. Nic tedy dziwnego, że wystąpili do wojewody małopolskiego z wnioskiem o uchylenie uchwały Rady Miasta. Ich stanowisko poparło Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, w skład którego wchodzą oba związki.
Szkoda, że wielu polskich polityków, nawet niewysokiego szczebla, nie umie jeszcze życzliwie wsłuchiwać się w głos społeczeństwa i z ufnością przyjmować propozycje, wysuwane przez jego kompetentnych oraz moralnie uprawomocnionych w danej sprawie przedstawicieli. Władza, która chce przekonać naród, że wszystko wie lepiej szybko popada w arogancję i alienację, co może skończyć się dla niej odejściem w niesławie z politycznej sceny.
Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE