Wielkiego pecha mieli wszyscy ci, którzy postanowili spędzić tegoroczne Boże Narodzenie w Zakopanem i w jego okolicach. Nie dość, że trafili na wyjątkowo zanieczyszczone powietrze (szczegółowo piszę o tym w sąsiednim tekście), to w dodatku wysokie - jak na tę porę roku - temperatury oraz wiatr halny uniemożliwiły im korzystanie z zimowych atrakcji, czyli głównie z jazdy na nartach.
Wprawdzie wiejący z prędkością ponad 140 kilometrów na godzinę halny przeczyścił nieco atmosferę, ale wyrządził sporo szkód nie tylko w Zakopanem, ale na całym Podtatrzu. W noc wigilijną nie było w mieście prądu, na szczęście nikomu nic się nie stało.
Pełne ręce roboty mieli w pierwszy dzień świąt strażacy nieustannie wzywani na pomoc. Halny powalił wiele drzew, które przewracając się pozrywały instalacje energetyczne, uszkodziły też sporo dachów i samochodów (chociaż lokalne media elektroniczne ostrzegały kierowców, aby pozostawili swoje pojazdy w bezpiecznych miejscach, czyli nie pod drzewami).
Wszystkie jednostki ratunkowe zakopiańskiej straży pracowały na pełnych obrotach, interweniując na terenie powiatów tatrzańskiego, nowosądeckiego, suskiego oraz nowotarskiego 150 razy.
W Zakopanem około 20 tysięcy mieszkańców oraz jeszcze więcej turystów zostało pozbawionych dostaw energii energetycznej, z powodu silnego wiatru już wcześniej stanęła kolejka linowa na Kasprowy Wierch oraz wiele innych wyciągów narciarskich. Dosłownie w oczach topniał też śnieg.
Z powodu uszkodzenia trakcji kolejowej zatrzymane zostały dwa pociągi na trasie Nowy Sącz - Krynica.
W Boże Narodzenie halny szalał dalej, lokalne władze oraz straż pożarna zaapelowały więc do mieszkańców Zakopanego i Kościeliska o to, by, jeśli nie jest to niezbędne, nie opuszczali budynków i nie poruszali się samochodami.
Takiego świętowania raczej nie spodziewali się liczni turyści.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE