Złodzieje biorący na cel bankomaty nie bawią się już w żmudne rozpracowywanie systemu ich zabezpieczeń, ani nie usiłują subtelnie i dyskretnie dostać się do ich wnętrza. Coraz popularniejszą metodą staje się wyrywanie tych urządzeń ze ścian przy pomocy samochodu lub wysadzanie.
Ten drugi sposób zastosowano kilka dni temu w krakowskim Borku Fałęckim. Nie wiadomo, ile gotówki padło łupem nieznanych sprawców, ponieważ jest to tajemnica dysponenta urządzenia. Policja szuka rabusiów i bada okoliczności zdarzenia.
Radio RMF FM przypomniało, że z podobnym przypadkiem mieliśmy do czynienia w połowie listopada na osiedlu Ślichowice w Kielcach.
„Do urządzenia wpuszczono gaz, a następnie go podpalono. To doprowadziło do eksplozji i rozerwania bankomatu. Złodzieje zabrali z niego wszystkie pieniądze” - czytamy na stronie rozgłośni.
Do podobnej eksplozji doszło kilka dni później w Gdańsku przed jednym z supermarketów przy ulicy Warszawskiej, ale złodzieje mieli pecha, ponieważ nie udało im się zabrać pieniędzy.
Ta nowa metoda jest niebezpieczna nie tylko dla urządzeń, ale również dla przebywających w ich pobliżu w momencie eksplozji ludzi. Na szczęście sprawcy zazwyczaj działają w nocy, kiedy ruch uliczny jest niewielki.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE