Wbrew pozorom są jeszcze w Polsce ludzie na wysokich stanowiskach, dla których honor nie jest li tylko pustym pojęciem i czczym frazesem.
Jak poinformowała Polska Agencja Prasowa, ostatni dowódca Pomorskiego Okręgu Wojskowego generał brygady Zygmunt Dulęba poprosił o usunięcie odlanej w brązie tabliczki z jego nazwiskiem z alei „Bydgoskie Autografy” po tym, jak sąd uznał go za kłamcę lustracyjnego.
Jego podpis został odsłonięty 6 grudnia 2011 roku w uznaniu zasług dla miasta na kilka tygodni przed zakończeniem pełnienia przez niego stanowiska dowódcy i likwidacji POW.
„Z wnioskiem o usunięcie autografu z alei gen. Duleba zwrócił się do prezydenta Bydgoszczy. Argumentował, że nie chce, aby pozostawienie go szkodziło miastu” - czytamy w depeszy PAP.
Jak ustalono w trakcie postępowania lustracyjnego, gen. Duleba był tajnym współpracownikiem Wydziału WSW 5. Dywizji Pancernej od 7 kwietnia 1978 roku do 27 sierpnia 1980 roku. Potwierdził on fakt współpracy z wojskowymi organami bezpieczeństwa.
„W styczniu 2013 r. sąd uznał gen. Dulebę kłamcą lustracyjnym. Zgodnie z ustawą lustracyjną oficerowie powoływani na najwyższe funkcje w siłach zbrojnych są lustrowani. Duleba został generałem brygady w 2003 r. W latach 2005-2007 był zastępcą dowódcy - szefem sztabu POW, a w latach 2008-2011 - dowódcą POW” - napisała Polska Agencja Prasowa.
Z generała Zygmunta Dulęby powinni wziąć przykład inni oficerowie i politycy, którzy w sprawach lustracyjnych „idą w zaparte”, licząc na to, że prawda o ich haniebnej przeszłości nigdy nie wyjdzie na jaw, a zapominając o honorze, najwidoczniej będącym dla nich czymś całkowicie nieważnym.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE