Te liczby mogą nie tylko zaniepokoić, ale nawet przerazić: małopolscy strażacy wyjeżdżali z powodu fałszywych alarmów 1800 razy w ubiegłym, a już 1700 w tym roku.
I chociaż, jak ustalili reporterzy Radia Kraków-Małopolska, większość nieuzasadnionych wezwań było w „dobrej wierze”, to nazbyt często zdarza się, że ktoś dzwoni po straż dla żartu lub złośliwie, a nie zawsze są to dzieci.
Utrapieniem stały się ostatnio dla strażaków także źle działające systemy alarmujące o pożarze.
- Tych ostatnich sytuacji było w ubiegłym roku 400, w tym roku już 500 - powiedział krakowskiej rozgłośni Sebastian Woźniak z małopolskiej straży pożarnej.
„Źle działająca instalacja to tylko jeden z problemów z jakim mają do czynienia strażacy. Kłopotliwe bywa też samo wejście do budynku czy wjechanie wozem, karetką bądź radiowozem na osiedla, na których stawia się szlabany” - czytamy na stronie internetowej RK-M.
Takie kłopoty mają często ratownicy medyczni tracący cenne minuty w oczekiwaniu na otwarcie szlabanu zagradzającego wjazd na osiedle, pod blok lub pod dom.
- Powinno się wprowadzić rozwiązania systemowe. Być może rozwiązania z zakresu prawa budowlanego albo jasne instrukcje przy domofonach czy bramach - zastanawiał się na antenie Radia Kraków-Małopolska zastępca kierownika centrum dyspozytorskiego krakowskiego Pogotowia Ratunkowego Grzegorz Rębacz.
Zgodnie z przepisami w sytuacji zagrożenia życia pogotowie, straż i policja mają prawo zniszczyć szlaban i wjechać na osiedle. Służby ratownicze rzadko decydują się jednak na skorzystanie z tej możliwości.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE