Deputowany Dumy Państwowej, czyli izby niższej parlamentu Federacji Rosyjskiej, Franc Klincewicz zapowiedział, że zażąda oficjalnych przeprosin od Polski za ustawienie w Gdańsku przez studenta tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych rzeźby przedstawiającej sowieckiego żołnierza gwałcącego ciężarną kobietę - poinformowała Polska Agencja Prasowa.
Podkreślił, nie rozumie postępowania artysty, bo Polskę i Rosję „zawsze łączyły dobre stosunki”, a Rosja „zawsze była u boku Polski”.
- Będziemy żądać oficjalnych przeprosin, nie bacząc na to, że organy ścigania usunęły nielegalnie ustawiony pomnik i że to one powinny zdecydować, jak ukarać tego chłopca, który nasłuchał się czegoś i próbował wywołać skandal. Jest coś takiego, jak oficjalne oświadczenia parlamentu. Będziemy żądać od Sejmu Polski, aby dał ocenę prawną tego, co się wydarzyło - oświadczył Klincewicz, który w Dumie jest pierwszym wiceprzewodniczącym komisji do spraw weteranów oraz członkiem władz kierowanej przez prezydenta Władimira Putina i premiera Dmitrija Miedwiediewa partii Jedna Rosja (wszystkie cytaty za depeszą PAP).
Komentując sprawę, o której już tutaj dwukrotnie pisałem, Klincewicz ocenił też, że jest ona częścią trwającej w Polsce od 20 lat kampanii dyskredytacji Rosji.
- Nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Nasze kraje zawsze łączyły dobrosąsiedzkie stosunki. Rosja zawsze była u boku Polski, dzięki czemu Polska się rozwijała i rozkwitała - oznajmił.
„Cytowany przez rosyjski portal Life News deputowany podkreślił, że <nie można zapominać o 600 tys. rosyjskich żołnierzy, którzy polegli za wyzwolenie Polski>. Klincewicz zauważył, że <w tamtych czasach trybunały bardzo surowo karały wszelkie bezprawne działania, w tym takie jak na przykład gwałty rosyjskich żołnierzy nawet na niemieckich obywatelkach>. - O Polsce już nie wspominam - dodał” - czytamy w depeszy PAP.
- To przesadzona reakcja, szczególnie, że władze Gdańska szybko usunęły rzeźbę. Skoro rosyjski deputowany czuje taką potrzebę, powinien zażądać przeprosin od twórcy kontrowersyjnego dzieła - tak wypowiedź rosyjskiego polityka skomentował dla PAP zasiadający w sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych poseł Platformy Obywatelskiej Tomasz Lenz.
Do sprawy odniósł się również nowy rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Marcin Wojciechowski.
„Przykro mi z powodu incydentu wokół pomnika żołnierzy radzieckich w Gdańsku. To działania pseudoartystyczne. Nie wpłyną na relacje Polski i Rosji” - napisał na Twitterze.
Autor rzeźby, student V roku gdańskiej ASP Jerzy Bohdan Szumczyk, w oświadczeniu zapewnił, że swoim działaniem „nie zamierzał wzbudzać agresji” czy nienawiści, a przeciwnie: chciał powiedzieć prawdę, która „jest niezbędna do budowania dobrego sąsiedztwa w przyszłości”.
„Ta rzeźba nie jest nośnikiem nienawiści, a zwróceniem uwagi na problem wojen i gwałtów. Chciałem głośno powiedzieć o prawdzie historycznej i o jej przemilczanym wątku. Nie zajmuję się wojną jako konfliktem nacji. Przepraszam, jeśli kogoś obraziłem” - napisał.
Przypominam, że Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz uznała, że nie doszło do przestępstwa, ponieważ artysta nie złamał artykułu 256 § 2 kodeksu karnego, czyli nie nawoływał - poprzez prezentowanie rzeźby - do nienawiści na tle różnic narodowościowych, ani 261 kk, gdyż „nie znieważył miejsca publicznego urządzonego w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego”, co zarzuciła mu policja.
Mogło dojść natomiast do popełnienia wykroczenia, dotyczącego tzw. nieobyczajnego wybryku, czyli zachowania się w sposób sprzeczny z ogólnie przyjętymi zasadami moralnymi, zasadami obyczajowości, współżycia społecznego oraz samowolnego użycia cudzej rzeczy (stanowi ona własność uczelni). Wszystkie dotyczące tej sprawy materiały trafią teraz na policję. Jeśli stwierdzi ona, że było to wykroczenie, skieruje wniosek do sądu o ukaranie artysty.
Mam nadzieję, że Sejm RP nie zajmie się tą kwestią i nie potraktuje poważnie żądania rosyjskiego deputowanego.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE