Muszę wrócić do opisanej tutaj niedawno przeze mnie sprawy błyskawicznego usunięcia przez służby miejskie z gdańskiej alei Zwycięstwa betonowej rzeźby dłuta studenta piątego roku tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych Jerzego Bohdana Szumczyka, przedstawiającej sowieckiego żołnierza gwałcącego kobietę.
Okazało się bowiem, że policja chce postawić młodemu twórcy zarzut z artykułu 256. kodeksu karnego, który brzmi: „Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.
Mam nadzieje, że prokuratura nie zgodzi się z tą propozycją, aby - jak czytamy w portalu www.trojmiasto.pl – „autora dzieła sztuki piętnującego przemoc podczas wojny i wzywającego do upamiętnienia jej bezbronnych ofiar ścigać z akurat takiego paragrafu”, zwłaszcza że on sam podkreślił, iż jego celem nie było wzbudzanie waśni międzynarodowych, lecz przypomnienie bolesnej historii.
- Wyrzeźbiłem to, co dla mnie ważne. Zarówno rzeźba, jak i cała akcja związana z jej ustawieniem, są poświęcone prawdzie historycznej oraz losowi kobiet podczas wojny - powiedział portalowi Szumczyk.
Pikanterii tej sprawie dodaje fakt, że artysta umieścił swoje dzieło w pobliżu stojącego tam od dawna czołgu T-34, będącego na wyposażeniu Armii Czerwonej w czasie II wojny światowej. Takie czołgi walczyły m.in. na ulicach Gdańska z wycofującymi się oddziałami Wehrmachtu zimą 1945 roku. Ten pomnik nie budzi jednak sprzeciwu ani władz miasta, ani policji, ani prokuratury, chociaż egzemplarze tej broni pancernej powszechnie kojarzą się w Polsce również z dławieniem naszych niepodległościowych dążeń w latach 1956 i 1970.
Czyżby artykuły 13. Konstytucji RP (zakazujący publicznego propagowania totalitarnych ustrojów) i przytoczony wyżej 256. k.k. nadal były stosowane w III Rzeczypospolitej wybiórczo, obejmując głównie to, co związane jest z faszyzmem i nazizmem, a omijając relikty komunizmu?
Głos zabrał w tej sprawie ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce Aleksander Aleksiejew, który napisał w przekazanym Polskiej Agencji Prasowej oświadczeniu:
„Jestem głęboko oburzony wybrykiem studenta gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych, który poprzez swoją pseudo sztukę znieważył pamięć ponad 600 tys. żołnierzy radzieckich, poległych w walce o wolność i niepodległość Polski. Instalacja pomnika to przejaw chuligaństwa o charakterze otwarcie bluźnierczym. Wulgarna rzeźba na jednej z głównych ulic miasta uraża uczucia nie tylko Rosjan, ale również wszystkich rozsądnych ludzi, pamiętających, komu oni zawdzięczają wyzwolenie spod okupacji nazistowskiej. Niestety próby siania niezgody między naszymi narodami nie są nowe. Dość często spotykamy się z dążeniem do zniesławienia pamięci, do zbezczeszczenia pomników i grobów. Mamy nadzieję, że ten wypad zostanie oceniony przez władze w sposób adekwatny oraz spotka się z potępieniem ze strony społeczeństwa polskiego.”
Ciekawe, co odpowie na te równie stanowcze jak bezczelne słowa rosyjskiego ambasadora nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Z ostatniej chwili:
Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz umorzyła powyższą sprawę, ponieważ artysta nie złamał art. 256 § 2 kodeksu karnego, czyli nie nawoływał - poprzez prezentowanie rzeźby - do nienawiści na tle różnic narodowościowych, ani 261 kk, czyli „nie znieważył miejsca publicznego urządzonego w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego”.
- Prokurator nie dopatrzył się w zachowaniu osoby, która rzeźbę ustawiła, znamion przestępstwa, w związku z tym podjął decyzję o umorzeniu postępowania. Uznał natomiast, że mogło dojść do popełnienia wykroczenia, dotyczącego tzw. nieobyczajnego wybryku, czyli zachowania się w sposób sprzeczny z ogólnie przyjętymi zasadami moralnymi, zasadami obyczajowości, współżycia społecznego. Taki obraz może wywoływać niesmak u odbiorcy, może być sprzeczny z zasadami moralnymi i nie powinien być eksponowany w miejscu publicznym. Prokurator dopatrzył się też czynu polegającego na samowolnym użyciu cudzej rzeczy, bowiem rzeźba nie stanowiła własności tej osoby, a jest własnością uczelni - wyjaśniła dziennikarzom Jolanta Janikowska-Matusiak z prokuratury w Gdańsku-Wrzeszczu.
To, czy doszło do nieobyczajnego wybryku (zagrożonego karą aresztu, ograniczenia wolności, grzywną do 1,5 tysiąca złotych lub naganą), ma zbadać policja. Za dysponowanie nie swoją rzeczą grozi zaś kara grzywny od 20 zł do 5 tys. albo nagana.
Wszystkie dotyczące tej sprawy materiały (wraz z rzeźbą) trafią teraz na policję. Jeśli stwierdzi ona, że było to wykroczenie, skieruje wniosek do sądu o ukaranie artysty.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE