KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   09:31:26 AM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Polska dyplomacja przeciw wadliwym kodom pamięci

12 października, 2013

Aż chciałoby się zakrzyknąć: wreszcie! Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych postanowiło rozpocząć ofensywę w obronie prawdy o drugiej wojnie światowej, głównie przeciwko nieprawdziwym określeniom historycznym pojawiającym się w światowych mediach o „polskich obozach koncentracyjnych” i o „polskich obozach zagłady”.

„Resort ma pomysł, by w odniesieniu do kłamstw historycznych używać nowego określenia: wadliwe kody pamięci. Liczy, że zadomowi się ono w debacie publicznej w Polsce i za granicą, zwłaszcza w Niemczech i krajach anglojęzycznych. Główna walka toczy się teraz w Internecie, poprzez który rozmnażają się krzywdzące dla Polski określenia. MSZ, zwalczając ich używanie, nie chce do nich bezpośrednio nawiązywać - napisała „Rzeczpospolita”.

Pomysłodawcą tej jakże potrzebnej akcji dyplomatycznej jest wiceminister spraw zagranicznych do spraw prawnych i traktatowych Artur Nowak-Far.

Gazeta przypomniała, że tylko w zeszłym roku dyplomaci interweniowali 120 razy, gdy w mediach na całym świecie pojawiały się „polskie obozy”. Większość upomnianych redakcji wyrzucała po tych interwencjach kłamliwe określenia z internetowych wersji tekstów oraz zamieszczała sprostowania, a niekiedy nawet przeprosiny w papierowych wydaniach.

Ostatnio polscy dyplomaci stoczyli przy pomocy internautów (co warto podkreślić) zwycięską bitwę z autorką artykułu w czołowym francuskim tygodniku „Le Point”, która napisała o „polskim obozie” w Krakowie-Płaszowie.

„Takie bitwy i wymiany zdań toczą się między innymi na Twitterze, gdzie szczególną skuteczność ma konto, którego nazwa wyraźnie wskazuje na sprawcę zbrodni: @GermanNaziCamp. Po polskiej stronie interweniują tam nie tylko Polacy, aktywni są Amerykanie, Kanadyjczycy i Francuzi” - czytamy w „Rz”.

MSZ ma także broń prawną przeciwko tym, którzy rozpowszechniają wadliwe kody pamięci i chce uświadomić polskiemu wymiarowi sprawiedliwości, że używanie kłamliwych nazw może być naruszeniem dóbr osobistych.

„- Tożsamość narodowa, godność narodowa związana z dramatycznymi wydarzeniami wojennymi, może być dobrem osobistym” - powiedział gazecie Nowak-Far, będący zarazem ekspertem prawa europejskiego.

Wskazał on w tym kontekście na omawianą już tutaj przeze mnie działalność radcy prawnego Lecha Obary, który właśnie pod takim zarzutem pozwał w imieniu Polaka, potomka ofiary Trzeciej Rzeszy, niemiecki dziennik „Die Welt” za użycie terminu „polski obóz” w odniesieniu do Majdanka.

W Berlinie został przesłuchany ówczesny redaktor naczelny dziennika Thomas Schmid, który tłumaczył, że było to jedynie przeoczenie wynikające z niskiej świadomości dziennikarzy, a nie świadome fałszerstwo historyczne.

„- Chodzi o artykuły 23–24 kodeksu cywilnego. Katalog dóbr osobistych jest w nim otwarty. Powinny trafić do niego dobra takie jak prawo do prawdy historycznej, do nienaruszania tożsamości narodowej czy godności. Bo powtarzanie takich kłamliwych określeń można odczuwać jako krzywdę” - wyjaśnił Obara w rozmowie z „Rz”.

Podobnych spraw będzie wkrótce więcej. Kancelaria mecenasa Obary wytoczy dwie, w tym jedną w imieniu więźnia Auschwitz przeciwko niemieckiej telewizji publicznej ZDF, na antenie której pojawił się serial o Armii Czerwonej wyzwalającej - jak padło z ekranu - „polski obóz”.

Zamiar prowadzenia zdecydowanej polityki historycznej zasygnalizował już we wrześniu minister Radosław Sikorski w wywiadzie dla tygodnika „Die Zeit”, w którym uznał za skandaliczny serial tejże ZDF pt. „Nasze matki, nasi ojcowie” (wyemitowany również w Telewizji Polskiej, co wzbudziło wiele protestów środowisk kombatanckich i niepodległościowych) przedstawiający żołnierzy Armii Krajowej głównie jako antysemitów.

„Wstydzicie się za Holokaust i wiecie, że zostaliście pokonani pod Stalingradem. Ale nie zadajecie sobie trudu, żeby się dowiedzieć, jak wasi ojcowie czy dziadkowie zachowywali się u nas” - powiedział wówczas szef polskiej dyplomacji.

Amerykański adwokat Martin Mendelsohn, który zajmował się w przeszłości odszkodowaniami dla austriackich ofiar drugiej wojny światowej, przypomniał na łamach „Rz”, że uporczywe używanie określeń „polskie obozy” jest przesłanką do uznania tego za naruszenie dóbr osobistych, być może także przez wymiar sprawiedliwości innych krajów, chociaż w USA będzie to bardzo trudne, ponieważ pierwsza poprawka do konstytucji gwarantuje swobodę wypowiedzi.

„- Można myśleć o sukcesie tylko wtedy, gdy spełnione są trzy warunki. Po pierwsze, gdy jest to nieprawda, po drugie, że autor wiedział, że to nieprawda, a mimo to napisał, i po trzecie, że nie tylko wiedział, ale złośliwie to napisał” - powiedział gazecie zasłużony w walce z „polskimi obozami” w Ameryce szef Fundacji Kościuszkowskiej Alex Storożyński, dzięki któremu wiele tamtejszych poważnych tytułów, z „New York Times” oraz agencją Associated Press (z jej informacji korzysta znaczna część mediów) na czele, wprowadziło do swoich redakcyjnych zasad zakaz używania tego określenia.

\"\"
OSWIECIM, POLAND - Auschwitz Camp a former Nazi extermination camp in Oswiecim Poland.
It was the biggest nazi concentration camp in Europe.

Nasze MSZ za przykład wadliwych kodów uznaje też całe długie teksty i reportaże ukazujące się w niemieckich mediach, a dotyczące wizyt w Auschwitz:

„- Są w nich neutralnie brzmiące określenia, że to miejsce pamięci, a nic nie wspomina się, że to był niemiecki hitlerowski obóz koncentracyjny. Pozbawione informacji historycznej opisy przeżyć osobistych czy widok komór gazowych to fałszywy przekaz. Szczególnie wobec młodego pokolenia, które nie musi znać historii. Tak jak nie można zniekształcać prawdy o ludobójstwie w Rwandzie czy Kambodży, tak i nie można dopuszczać, by dotyczyło to zbrodni z czasów drugiej wojny. Wszelkie narracje o ludobójstwie i zbrodniach wojennych muszą być prawdziwe, a najgorsze jest odwrócenie ról: w którym ofiara staje się katem, a kat ofiarą” - podkreślił w rozmowie z „Rzeczpospolitą” wiceminister Artur Nowak-Far.

A publicysta tej gazety Jerzy Haszczyński napisał bardzo trafnie w komentarzu:

„Przystąpiliśmy do tego zadania ze znacznym opóźnieniem. PRL nie walczyła o prawdę historyczną. W tym czasie zachodnia opinia publiczna zapominała o narodowości sprawców drugiej wojny światowej - w tej roli zastąpili ich naziści. Polska musi mieć zdecydowaną politykę historyczną nie tylko dlatego, że na drugim końcu świata dziennikarze powinni wiedzieć, iż w czasie drugiej wojny to nie Polacy tworzyli obozy koncentracyjne. Także dlatego, że zdecydowaną politykę historyczną prowadzą nasi sąsiedzi. Dlatego dobrze, że polski MSZ przystąpił do ofensywy, a minister Sikorski zapowiedział w niemieckiej gazecie, że przedstawianie Polaków przez Niemców jako antysemitów jest nie do przyjęcia.”


Jerzy Bukowski

Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News