Rząd może poprzeć projekt ustawy o usunięciu z polskiej przestrzeni publicznej komunistycznych nazw i patronów ulic, placów, mostów oraz innych obiektów i instytucji - poinformowała „Rzeczpospolita”.
Wedle szacunków Instytutu Pamięci Narodowej takich nazw jest jeszcze około 1,4 tysiąca.
Jak już tutaj o tym wielokrotnie pisałem, projekt stosownej uchwały przyjął - po długich dyskusjach - Senat i skierował go w czerwcu do Sejmu. „Rz” dotarła do projektu opinii rządu, z którego wynika, że Rada Ministrów opowiada się za dalszymi pracami nad nim.
„- Samorządy obecnie same podejmują trud zmian nazw, jednak ustawa dużo by ułatwiła” - powiedział gazecie wywodzący się z Prawa i Sprawiedliwości przewodniczący Rady Miasta Jastrzębia-Zdroju Tadeusz Sławik.
To m.in. samorządowcy z tego miasta zwrócili się do Senatu z prośbą o prace nad zmianą prawa w tej materii. Stosownej ustawy od dawna domaga się też Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, którego zdaniem władze państwowe muszą mieć możliwość skłonienia kompetentnych w tej dziedzinie wielu opornych samorządowców do podjęcia działań zgodnych z polityką historyczną niepodległej Rzeczpospolitej. Nie do przyjęcia jest bowiem utrwalanie w setkach gmin pamięci o osobach oraz instytucjach działających na szkodę suwerenności Polski i odpowiedzialnych za mordowanie naszych rodaków przeciwstawiających się na różne sposoby sowieckiemu zniewoleniu.
Wiadomo już, że w Sejmie senackiego projektu ustawy nie poprą Sojusz Lewicy Demokratycznej i Ruch Palikota, kluczowa będzie więc decyzja klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, dla którego decydującą rolę może odegrać pozytywna opinia rządu.
„Projekt powinien zostać skierowany do dalszych prac legislacyjnych” – brzmi wstępna treść stanowiska powstającego w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji.
Zgodnie z projektem ustawy nazwy „nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny”. Gdyby samorządowcy sami nie chcieli działać, wojewoda - po obowiązkowym zasięgnięciu opinii IPN - nakazywałby im dokonanie takiej zmiany.
„Rząd proponuje modyfikację przepisów, by ułatwić wykonywanie decyzji wojewodów i proponuje wydłużenie do pięciu lat czasu na zmianę nazw już istniejących. Projekt senacki przewiduje, że władze lokalne miałyby na to dwa lata. Rząd wylicza, że wykonanie ustawy, w tym wymiana dowodów osobistych, może kosztować kilkanaście milionów złotych” - czytamy w „Rz”.
Zdaniem senatora i byłego działacza opozycji antykomunistycznej Jana Rulewskiego z PO „sojusz Senatu i rządu na pewno zaowocuje tym, że w końcu zostaną wprowadzone te regulacje”. Jego zdaniem może jednak dojść do podziałów na tym tle wśród posłów Platformy.
Sceptycyzmu nie kryje m.in. szef Sejmowej Komisji Finansów i były minister w rządzie SLD, a obecnie poseł PO Dariusz Rosati.
„- Decyzje powinni podejmować mieszkańcy, mając świadomość kosztów. Mam też wątpliwości wobec dużej roli opinii IPN w procesie zmiany nazw. Działalność pionu historycznego IPN budzi kontrowersje” - powiedział „Rzeczypospolitej”.
Z pewnością czeka nas interesująca i burzliwa dyskusja w Sejmie. Mam jednak nadzieję, że jej finał będzie pomyślny i pozbędziemy się wreszcie z polskiej przestrzeni publicznej wstydliwych reliktów komunizmu.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE