No i jak tu wierzyć w jasną przyszłość dla miłośników białego szaleństwa w Polsce? Z jednej strony tatrzańskie gminy łączą wprawdzie swoje wysiłki i wprowadzają wspólne karnety na kilkanaście wyciągów, z drugiej w Zakopanem ciągle nie można się porozumieć co do wykorzystania stoków Gubałówki oraz Butorowego Wierchu, zamknięcie grozi zabytkowemu krzesełku na Nosalu, a w dodatku okazuje się, że są też problemy w kotle Goryczkowym.
Tamtejszy wyciąg krzesełkowy na Kasprowy Wierch pochodzi z połowy ubiegłego wieku i w przeciwieństwie do swojego „sąsiada” z kotła Gąsienicowego nie zwiększył przepustowości. Na jednym krzesełku nadal mogą jechać tylko dwie osoby (w Gąsienicowym od kilku lat już cztery), co skutkuje dużą kolejką przy dolnej stacji, aczkolwiek od czasu otwarcia granic nie ma już tam tak wielkiego tłumu jak przed laty, ponieważ polscy narciarze i snowboardziści coraz częściej przedkładają Dolomity i Alpy nad rodzime Tatry.
Dyrekcja sprzedanych niedawno obcemu kapitałowi Polskich Kolei Linowych chce zmodernizować całą infrastrukturę narciarską w Tatrach, napotyka jednak ciągłe przeszkody ze strony swojego kierownictwa Tatrzańskim Parku Narodowym, które nie zgadza się na sztuczne śnieżenie, argumentując to względami ekologicznymi.
Bez dośnieżania stoków Kasprowego nie ma zaś sensu zwiększać liczby osób korzystających ze wszystkich trzech kolejek w tym rejonie, ponieważ sezon narciarski trwa krótko, a zdarzają się takie zimy, podczas których pokrywa białego puchu jest zbyt cienka, aby przykryć wystające w górnej części trasy do kotła Goryczkowego kamienie oraz kosodrzewinę.
Bez zdecydowanych decyzji TPN liczba chętnych do spędzania zimowego urlopu w Zakopanem będzie systematycznie spadać, na czym skorzystają Włosi, Austriacy, Francuzi, Słowacy, a także górale z sąsiednich gmin
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE