O tym, że górale są zadziorni i nie przebierają ani w słowach, ani w czynach, kiedy chcą coś osiągnąć przekonali się kilka dni temu zakopiańscy radni. Podczas ich obrad doszło do nielichej awantury, w wyniku której musiała interweniować Straż Miejska, wynosząc z sali obrad jednego z mieszkańców osiedla Furmanowa, domagającego w imieniu swych sąsiadów wybudowania drogi, na którą czekają już kilkadziesiąt lat.
„Wszystko zaczęło się podczas przerwy w obradach zakopiańskich radnych. Wtedy Jacek Kalata, reprezentujący protestujących mieszkańców zwrócił się do przewodniczącego Rady Miasta z żądaniem o zabranie głosu. Rozmowa przeistoczyła się w zażartą dyskusję i awanturę. Wtedy nakazano Straży Miejskiej wyprowadzenie mieszkańca Furmanowej. Ten jednak dobrowolnie nie wyszedł i funkcjonariusze musieli go wynieść” - opisano ten incydent na stronie internetowej Radia Kraków-Małopolska.
- Jeden z mieszkańców zaczął krzyczeć w bardzo głośny sposób o to, żeby dopuścić ich do głosu. Ale to nie jest możliwe. Jest sesja rady miasta, która ma swój porządek i zgodnie z tym porządkiem obrad należy postępować - powiedział na antenie krakowskiej rozgłośni przewodniczący Rady Miasta Zakopane Jerzy Zacharko tłumacząc, że nie miał innego wyjścia, ponieważ krewki góral uniemożliwiał radnym dalsze prowadzenie obrad.
„Wyniesiony przez strażników protestujący tłumaczył, że całe zajście pokazuje jak władze miasta i rada traktują swoich mieszkańców” - czytamy na stronie RK-M.
Zakopiańscy radni i tak mieli sporo szczęścia, że protestujący był w pojedynkę i bez ciupagi albo innego przedmiotu w roli argumentu w dyskusji.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE