Coraz mniej ludzi pamięta już bardzo dawne czasy, w których wspólne jedzenie posiłków przez całą rodzinę stanowiło jeden z najważniejszych momentów każdego dnia, gromadząc przy stole kilka (zazwyczaj trzy) pokoleń.
Do zamierzchłej przeszłości należą tak piękne gesty, jak modlitwa przed i po, robienie przez ojca rodziny krzyża na bochenku chleba przed jego pokrojeniem i całowanie go, czy też podnoszenie z ziemi nawet najmniejszego kawałka tego, co spadło ze stołu. Dziadek mojej mamy mawiał, że nie wolno jeść zbyt szybko, bo spożywanie rodzinnego posiłku ma w sobie coś z nabożeństwa. A czy ktoś jeszcze w ogóle pamięta, że dzieciom nie wolno było odzywać się, jeśli nie zapytał ich ktoś z dorosłych, a odejście od stołu wymagało wyrażenia zgody przez poproszonych o nią w bardzo grzeczny sposób rodziców lub dziadków?
Takie celebrowanie rodzinnych posiłków jest już dzisiaj, niestety, przeżytkiem, z którego wyśmiewają się młodzi ludzie, widząc w nim wyłącznie stratę cennego czasu. Cała rodzina spotyka się przy stole jedynie w święta i w imieniny lub urodziny (w zależności od miejscowej tradycji) któregoś ze starszych domowników. Nawet przyjęcia pochrzestne i pokomunijne odbywają się najczęściej w restauracjach i mają mało domowy, ale za to bardzo wystawny charakter.
Regułą stało się, że każdy je wtedy, kiedy mu to pasuje, często czyniąc to pośpiesznie i zerkając jednocześnie na ekran telewizora, czytają gazetę, albo siedząc przy komputerze, co może mieć opłakane skutki dla jego klawiatury. Niemal nikt nie traktuje już rodzinnego obiadu czy kolacji jako czegoś naturalnego i oczywistego, a przede wszystkim wzmacniającego więzy z najbliższymi.
Jest to smutny znak czasu i kolejny przykład upadku dawnych, dobrych obyczajów. Dlatego z wielką radością i uznaniem przyjąłem wiadomość, że biskup diecezji w portugalskim Aveiro zaapelował do tamtejszych wiernych, aby na czas spożywania posiłków wyłączali - przynajmniej w jeden dzień tygodnia - odbiorniki telewizyjne, wzmacniając w ten sposób więzy rodzinne.
To znakomita inicjatywa, którą powinni podjąć ordynariusze diecezji Kościoła rzymskokatolickiego na całym świecie. Bo jeśli już dochodzi do szczęśliwego zbiegu okoliczności i całej rodzinie uda się wreszcie spotkać przy posiłku, zamiast rozmową wszyscy zainteresowani są głównie tym, co widzą na szklanym ekranie.
Akurat w Portugalii zwyczaj rodzinnych obiadów jeszcze się utrzymuje, ale coraz częściej dodatkowym ich „uczestnikiem” jest telewizor. Czy wierni z Aveiro posłuchają swoich duszpasterzy i zaordynują sobie chociaż jeden dzień telewizyjnego postu? A może uda się wprowadzić ten prorodzinny obyczaj w szczycącej się przecież swym katolicyzmem Polsce?
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE