W Polsce odnotowuje się coraz więcej prób samobójczych - poinformowała „Rzeczpospolita”.
Ich przyczyną są najczęściej brak pracy i środków do życia. W pierwszej połowie 2013 roku było ich już 4,2 tysiąca (w tym około 3 tysięcy udanych), czyli o ponad tysiąc więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku.
Według psychologów rosnąca liczba samobójstw świadczy o złej kondycji społeczeństwa.
Popełniają je na ogół to mężczyźni (80 procent), którzy najczęściej wieszają się, rzadziej rzucają z mostu czy z okna, podcinają żyły lub trują środkami nasennymi.
Najczęstszym motywem targnięcia się na życie jest - obok nieporozumień rodzinnych - brak środków do życia.
„Z danych policji wynika, że z tych powodów w I półroczu 2013 r. łącznie próbowało się zabić ponad 300 osób (z tego 234 z powodu złych warunków ekonomicznych, a 73 z powodu nagłej utraty źródła utrzymania). To niemal tyle co w całym 2008 r. i proporcjonalnie więcej niż w ubiegłym (w całym 2012 r. takich przypadków było niespełna 500)” - czytamy w „Rzeczypospolitej”.
Jedni robią to w ciszy, inni chcą, by ich dramat ujrzał światło dzienne.
„- Trudne warunki ekonomiczne, bezrobocie, coraz mniej środków na życie i coraz większa eksploatacja pracownika. To ludzi najbardziej dobija, niektórzy psychicznie nie wytrzymują” - powiedział gazecie kryminolog profesor Brunon Hołyst.
Częściej niż dawniej do samobójstw popycha ludzi także przewlekła choroba, która w pierwszym półroczu była powodem 273 prób samobójczych, czyli niemal tylu co w całym 2012 roku (288).
Specjaliści zastrzegają jednak, że nigdy nie ma stuprocentowej pewności, czym kierował się samobójca. Niekiedy da się wyodrębnić kilka przyczyn takiego czynu.
„- Ustalamy je na podstawie informacji od rodziny, sąsiadów, dzięki listom pożegnalnym, jakie zostawiają desperaci” - wyjaśniła w rozmowie z „Rz” Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji.
Samobójcami są najczęściej ludzie po pięćdziesiątce (co piąty) oraz po trzydziestce, a preferowanymi przez nich dniami sobota i poniedziałek.
Wpływ na rosnącą falę samobójstw mają też pogarszają się kontakty międzyludzkie.
„- Rywalizacja o etat powoduje, że ludzie zachowują się jak bestie. A szefowie w myśl zasady <dziel i rządź> podsycają konflikty” - powiedział gazecie anonimowo pracownik jednego z państwowych urzędów.
A prof. Hołysz dodał:
„- Tempo życia jest szybkie, narasta wrogość, człowiek człowiekowi staje się wilkiem. Zanika życzliwość i choć ludzie w sytuacjach ekstremalnych się jednoczą, to w życiu codziennym okazują sobie wrogość. Niehumanitarne warunki związane z atmosferą w pracy mogą wpływać na decyzje samobójców”.
Eksperci sugerują, że policyjne dane odsłaniają tylko część prawdy o samobójstwach. W istocie jest ich więcej.
„- To lekarze, a nie policjanci wystawiają akty zgonu” - stwierdził jeden z rozmówców „Rzeczypospolitej”.
Stróże prawa badają tylko te przypadki, co do których mają wątpliwości, czy faktycznie było to samobójstwo, a nie działanie osób trzecich bądź bezpośrednie bądź w formie nacisku.
Stanisław Dębicki
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE