KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   07:26:35 AM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Imię Ryszarda Siwca dla Stadionu Narodowego?

10 września, 2013

Szef ośrodka „Karta” Zbigniew Gluza wystąpił z pomysłem, na który kilka lat temu wpadło również Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie: nadania warszawskiemu Stadionowi Narodowemu imienia Ryszarda Siwca.

W lutym 2009 roku podobną inicjatywę zgłosili w liście otwartym do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz: Maciej Drygas - reżyser, autor filmu o samobójstwie Siwca pt. „Usłyszcie mój krzyk”, Antoni Dudek - historyk, Jerzy Eisler - historyk, Andrzej Friszke - historyk, Zbigniew Gluza - Ośrodek „Karta”, Danuta Holecka - dziennikarka, Zbigniew Janas - Solidarność Polsko-Czesko-Słowacka, Łukasz Kamiński - historyk, Marek Nowakowski - pisarz, Bogdan Rymanowski - dziennikarz, Andrzej Werner - historyk filmu i literatury, Piotr Zaremba – publicysta.

Napisali oni wówczas:

„W Warszawie trwa budowa Stadionu Narodowego. Powstaje on w miejscu, w którym doszło do wydarzenia o wyjątkowym znaczeniu nie tylko dla historii Polski, ale i Europy. 8 września 1968 r., w proteście przeciwko interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji, dokonał tam aktu samospalenia Ryszard Siwiec. Świadkami tego dramatu były tysiące ludzi. Jednak przez długie lata jego ofiara pozostawała zapomniana, a i dziś wielu ludzi zdaje się nie rozumieć znaczenia tego czynu, stanowiącego świadectwo europejskiej solidarności najwyższej próby. Jako pierwsi dostrzegli je Czesi i Słowacy, przyznając Siwcowi najwyższe odznaczenia państwowe. Niedawno jedna z ulic w centrum Pragi została nazwana jego imieniem. Jesteśmy przekonani, że postać Ryszarda Siwca w pełni zasługuje by stać się patronem nowego Stadionu Narodowego.”

Ten filozof z wykształcenia (absolwent Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie), wykonujący jednak z własnej woli zawód księgowego w Przemyślu (nie chciał podjąć pracy w zideologizowanym szkolnictwie PRL), popełnił podczas centralnych uroczystości dożynkowych samobójstwo na znak protestu przeciwko agresji państw-członków Układu Warszawskiego (w tym Polski) na Czechosłowację.

W swym testamencie napisał: „Ludzie, w których jeszcze może tkwi iskierka ludzkości, uczuć ludzkich, opamiętajcie się! Usłyszcie mój krzyk, krzyk szarego, zwyczajnego człowieka, syna narodu, który własną i cudzą wolność ukochał ponad wszystko, ponad własne życie, opamiętajcie się! Jeszcze nie jest za późno!”

Jadąc do Warszawy pociągiem, napisał list do żony, który przejęła na poczcie Służba Bezpieczeństwa. Wdowa otrzymała go dopiero po 20 latach. Oto jego wstrząsająca treść:

„Kochana Marysiu, nie płacz. Szkoda sił, a będą ci potrzebne. Jestem pewny, że to dla tej chwili żyłem 60 lat. Wybacz, nie można było inaczej. Po to, żeby nie zginęła prawda, człowieczeństwo, wolność ginę, a to mniejsze zło niż śmierć milionów. Nie przyjeżdżaj do Warszawy, Mnie już nikt nic nie pomoże. Dojeżdżamy do Warszawy, piszę w pociągu, dlatego krzywo. Jest mi tak dobrze, czuję spokój wewnętrzny, jak nigdy w życiu.”

Kilka godzin później Siwiec oblał się rozpuszczalnikiem na trybunie stadionu Dziesięciolecia, a następnie podpalił, resztką sił rozrzucając ulotki z protestacyjnym apelem, krzycząc: „protestuję” i nie pozwalając się gasić. Jego czyn zauważyli jednak tylko znajdujący się najbliżej widzowie dożynkowej ceremonii, ale i oni byli kompletnie oszołomieni oraz zdezorientowani. Zmarł w wyniku poparzeń cztery dni później.

Bezpieka postanowiła uczynić z niego (podobnie jak później z Walentego Badylaka, który spłonął na krakowskim Rynku Głównym 21 marca 1980 roku w proteście przeciw utajnianiu przez władze PRL prawdy o zbrodni katyńskiej, demoralizacji młodzieży i niszczeniu rzemiosła) osobę o zaburzonej psychice, poważnie obawiając się, że wieść o tym wydarzeniu może posłużyć jako podstawa do zrobienia zeń antykomunistycznego bohatera i zbudowania wrogiej reżimowi legendy.

Były to jednak obawy na wyrost, ponieważ dyrygowane przez partyjnych aparatczyków media przemilczały tragiczne wydarzenie, a Rozgłośnia Polska Radia Wolna Europa poinformowała o nim dopiero kilka miesięcy później. Nazwisko Siwca przebiło się do opinii publicznej dopiero po 1989 roku, głównie dzięki filmowi dokumentalnemu o nim pt. „Usłyszcie mój krzyk”, nakręconemu przez Macieja Drygasa w 1991 roku, a nagrodzonemu Felixem na festiwalu w Berlinie. Co ciekawe, reżyser wykorzystał w nim utajnione przez lata kilka sekund nagrania Polskiej Kroniki Filmowej, której operatorom udało się z daleka uchwycić moment samospalenia.

Siwiec nigdy nie stał się tak znany, jak czeski student Jan Palach, który spalił się pół roku po nim w Pradze, również protestując przeciw inwazji wojsk Układu Warszawskiego na jego kraj.

Teraz jeden z sygnatariuszy zacytowanego wyżej listu sprzed czterech i pół roku powrócił do dawnej idei.

„- Stadion Narodowy nie ma jeszcze własnej nazwy. Kiedyś był to Stadion Dziesięciolecia Manifestu Lipcowego. Byłoby znacznie lepiej, by w przyszłości nosił on nazwę, która kojarzy się z polską drogą do wolności, z pokonywaniem komunizmu niż z wątpliwymi zasługami naszej piłki nożnej” - powiedział Gluza w trakcie społecznych obchodów 45. rocznicy śmierci Siwca (cytat za „Rzeczpospolitą”).

Na zorganizowanym na tymże stadionie spotkaniu był obecny przedstawiciel ambasady Republiki Czeskiej. To właśnie Czesi jako pierwsi uhonorowali Siwca, nadając mu najwyższe państwowe odznaczenia. Znacznie później uczynili to Polacy. Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski nadał mu pośmiertnie w 2003 roku prezydent Aleksander Kwaśniewski, ale rodzina Siwca odmówiła przyjęcia z jego rąk tego odznaczenia i odebrała go dopiero od prezydenta Lecha Kaczyńskiego 11 listopada 2007 roku.

„Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński przypomniał z kolei, że w proteście przeciwko inwazji na Czechosłowację w sierpniu 1968 r. zaprotestowało wiele osób. Pojawiły się ulotki, napisy na murach, które odzwierciedlały protest części społeczeństwa polskiego przeciwko inwazji i okupacji Czechosłowacji” - czytamy w „Rz”.

Kamiński podkreślił, że „nawet gdyby tylko ten jeden człowiek zaprotestował, uratowałby honor wszystkich Polaków” i przypomniał, że świat zaakceptował wówczas nazywaną kłamliwie „bratnią pomocą” inwazję armii Układu Warszawskiego (w tym Ludowego Wojska Polskiego - ministrem obrony narodowej był wówczas generał Wojciech Jaruzelski ) na kraj naszych południowych sąsiadów, a obawiając się reakcji Związku Sowieckiego nic nie zrobił, by ratować Czechów i Słowaków.

„- Ten stadion nie ma patrona. Na szczęście jest już po 20 latach pomnik i ulica, do tego udało nam się doprowadzić. To wstyd dla naszego państwa, że tak długo to trwało” - powiedział Drygas podczas rocznicowego spotkania (cytat za „Rzeczpospolitą”).

Nie wiem, czy ten pomysł ma szanse na realizację. Kiedy formułowało go Porozumienie, stadion jeszcze budowano i nie było ani ulicy, ani tablicy pamiątkowej Ryszarda Siwca. Teraz, gdy został on już uczczony w okolicach tego obiektu, można się liczyć z głosami protestu, że nadanie mu jego imienia byłoby przesadą.


Jerzy Bukowski

Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News