Wedle szacunków Centrum Badania Opinii Społecznej 800 tysięcy Polaków po 40. roku życia zadeklarowało, że po 13 grudnia 1981 roku działało w opozycji antykomunistycznej, czyli drukowało i kolportowało wydawnictwa drugiego obiegu albo było represjonowanych za udział w manifestacjach - poinformowała „Rzeczpospolita”.
CBOS przeprowadził badania wiosną tego roku na zlecenie Senatu, który przygotowuje ustawę o wsparciu finansowym dla dawnych działaczy antykomunistycznych, którzy dziś żyją niejednokrotnie w nędzy.
„- Identyfikowanie się Polaków z działalnością opozycyjną na taką skalę to najlepsza informacja płynąca z tego badania. Nawet jeśli w toku weryfikacji część tych osób nie będzie uznana za opozycjonistów, to i tak istotne jest to, że sami siebie tak postrzegają” - powiedział gazecie prezes Instytutu Pamięci Narodowej doktor Łukasz Kamiński.
Jego zdaniem identyfikowanie się z walką o wolność to wielki i wciąż niewykorzystany kapitał III RP.
„- Jeśli przyjąć bardzo zróżnicowany poziom zaangażowania w niezależną działalność, to liczba 800 tys. osób deklarujących, że były w podziemiu w stanie wojennym, jest jak najbardziej wiarygodna” - dodał profesor Wojciech Polak z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Mniej więcej jedna osoba na sto była zaangażowana w podziemną działalność związkową.
„Do najczęstszych podejmowanych przez respondentów form oporu po 13 grudnia należał kolportaż wydawnictw niezależnych, a więc wydawanych w podziemiu pism, książek i nagrań. Tym rodzajem działalności zajmowało się choćby sporadycznie 1,6 proc. społeczeństwa (ponad 300 tys. osób). Natomiast kolportażem jednorazowych ulotek czy malowaniem haseł na murach - 1,2 proc. Do dużo rzadszych form oporu należało nagrywanie i emisja audycji podziemnego radia, a także druk pism i książek drugiego obiegu” - czytamy w „Rz”.
Drukarze i radiowcy należeli do elity ówczesnej opozycji, ponieważ - jak wyjaśnił gazecie prezes Stowarzyszenia Wolnego Słowa, a w latach PRL m.in. drukarz, introligator i współorganizator kolportażu wydawnictw niezależnych (internowany w stanie wojennym) Wojciech Borowik – „z jednej strony ogromnie ryzykowali, ale też to od ich pracy właśnie w wielkim stopniu zależały społeczne nastroje i zagrzewanie do oporu przeciwko komunistom”.
„Większą grupę stanowią ci, którzy w czasach PRL brali udział w zbiorowych wystąpieniach na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości lub respektowania praw człowieka. Tego rodzaju doświadczenia deklaruje co dwunasty ankietowany. Dane te dotyczą czasu od 1957 r. do 1989 r., z wyłączeniem okresu legalnego działania <Solidarności>. Manifestacje w stanie wojennym przybierały na sile w rocznice wydarzeń historycznych. Do szczególnie dramatycznych i masowych protestów ulicznych doszło np. 3 maja 1983 r . W wielu miastach Polski zorganizowano wówczas manifestacje, po których nastąpiły represje ze strony władz” - napisała „Rz”.
Po wprowadzeniu stanu wojennego internowano i aresztowano ponad 10 tysięcy działaczy związkowych i przedstawicieli opozycji.
„Ankieterzy CBOS pytali też o działalność przedsierpniową (od 1957 r.). Ale doświadczenia opozycyjne z tego okresu zadeklarowało niewiele osób. CBOS przeprowadził badania (wśród 2,2 tys. respondentów), bo Senat szykuje ustawę o pomocy dla byłych opozycjonistów. Ważne więc było oszacowanie ich liczby. Projekt ustawy zakłada, że osoby, które udokumentują swoją działalność opozycyjną i jednocześnie są dziś w dramatycznej sytuacji życiowej, otrzymają pomoc państwa. Najwyższe świadczenie ma wynosić ok. 800 zł miesięcznie.
Ile jest takich osób? Autorzy projektu zakładali, że nie więcej niż 10–20 tys. Jednak z badań CBOS wynika, że może ich być nawet 230 tys.” - czytamy w gazecie.
Jeśli ustawa wejdzie w życie, o pomoc trzeba będzie wystąpić do władz państwowych. Urząd do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych zweryfikuje opozycyjne biografie osób zgłaszających się po świadczenia.
IPN szacuje, że liczba opozycjonistów uprawnionych do otrzymywania pomocy nie przekroczy 20 tysięcy. Według szacunków „Rz" kosztowałoby to budżet państwa około 100 milionów złotych rocznie. Pomoc ma dotyczyć tylko tych, których dochód nie przekracza dziś 1,1 tys. zł brutto miesięcznie.
„Prezes IPN wskazuje, że głównym źródłem pieniędzy dla antykomunistów powinny być przekraczające 200 mln zł rocznie oszczędności państwa wynikające z ustawy deubekizacyjnej. W jej wyniku ponad 40 tys. esbekom obniżono emerytury średnio o ok. 560 zł miesięcznie” – napisała „Rz”.
Dzisiaj wielu z dawnych opozycjonistów (część z nich można nazwać bohaterami) bieduje w przeciwieństwie do funkcjonariuszy komunistycznego reżimu.
Stanisław Dębicki
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE