Dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego postanowiła być bezwzględna, jeśli chodzi o surowe karanie osób nie przestrzegających regulaminu i narażających siebie oraz innych turystów na niebezpieczeństwo, a strażników TPN na niepotrzebny wysiłek.
Niedawno pisałem tutaj o pozostawionym na szczycie Giewontu rowerze. Okazało się, że wniósł go tam 23-letni mężczyzna z Chełma, który nie omieszkał pochwalić się swoim „wyczynem” w internecie i dlatego został bardzo szybko namierzony. Za swój niewybredny żart, którym zmusił strażników do zniesienia zdezelowanego jednoślada z popularnego szczytu, zapłaci mandat o wysokości do tysiąca złotych.
Osobiście uważam, że należałoby nałożyć mu mniejszą karę finansową, ale zmusić go w zamian do wzięcia na plecy roweru i zejścia z nim do Zakopanego. Przedstawiciele TPN zwrócili też uwagę, że zostawienie tak dużego i ciężkiego przedmiotu na wąskim szczycie mogło doprowadzić do tragedii, gdyby zsunął się on lub został potrącony i spadł na wychodzących na Giewont turystów.
Wysokimi mandatami ukarano także dwóch amatorów kąpieli w Czarnym Stawie nad Morskim Okiem (a woda jest tam bardzo zimna nawet w czasie letnich upałów). Jeden z nich dodatkowo tak niefortunnie wychodził na brzeg, że uszkodził sobie bark i musiał zostać odtransportowany śmigłowcem Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala. Szkoda że nie ma możliwości naliczenia mu dodatkowej kary finansowej na pokrycie kosztów akcji ratowniczej.
Bardzo dobrze, że dyrekcja TPN nie pobłaża ludziom, którzy z głupoty, z braku odpowiedzialności, czy dla zwykłej zgrywy postępują w karygodny sposób w naszych najwyższych górach. Może nagłośnienie tych dwóch przypadków spowoduje, że nie będzie więcej kolejnych wygłupów na terenie parku narodowego, na którym obowiązują przecież określone zasady zachowania.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE