Oskar Wądołowski, który zaatakował Grzegorza Miecugowa podczas emitowanego 2 sierpnia z plenerowego studia na „Przystanku Woodstock” programu Telewizji TVN 24 „Szkło Kontaktowe” przeprosił za swoje zachowanie.
W przesłanym portalowi www.rp.pl oświadczeniu stwierdził, że w związku z wypowiedzią Miecugowa udzieloną „Newsweekowi" postanowił przeprosić go za „zaistniały incydent, jakim było dwukrotne szturchnięcie podczas programu”. Podkreślił jednak, że „zdecydowanie nie było to pobicie i agresywne ciosy, które miałyby spowodować krzywdę Miecugowowi”. Jego zdaniem „całe zdarzenie miało wyglądać jak pobicie (choć pobiciem nie było) po to, aby przedostać się do świadomości publicznej i wywołać debatę o stronniczych, nieuczciwych i subiektywnych dziennikarzach i mediach w Polsce”.
Wądołowski stwierdził również, że „gdyby wbiegł na scenę i przed kamery w programie na żywo z samym tylko transparentem z napisem <TVN Kłamie>, to nikt by się o tym fakcie nie dowiedział i nie zaistniałaby w Polsce również debata publiczna i medialna na ten temat”.
Białostocczanin napisał, że „nie jest człowiekiem agresywnym i unika przemocy, ale niestety w Polsce media żywią się tylko aferami i skandalami”, więc „tylko dzięki takim skandalom można dotrzeć do świadomości publicznej gdyż polskie media nigdy nie są zainteresowane publicznymi protestami i konferencjami”.
Jak poinformował portal „Rzeczypospolitej”, Wądołowski dołączył do przeprosin dokumenty ze swojej obdukcji lekarskiej, które mają wykazać, że to nie Miecugow ucierpiał w wyniku jego ataku, ale on przez interwencję ochrony.
„Na filmie widać że zrzucenie mnie ze sceny z wysokości ok. dwóch metrów mogło spowodować obrażenia głowy, złamanie ręki lub nogi, nie było profesjonalnym obezwładnieniem, a policja zatrzymała mnie bez przeprowadzenia badań lekarskich” - napisał.
Mimo przeprosin, białostocczanin podtrzymuje stanowisko, iż „polscy dziennikarze i polskie media kłamią, manipulują i nie przedstawiają pełnej prawdy”, czego przykładem są oskarżenia go o „pobicie”, czy też „spoliczkowanie” Miecugowa. Dodał, że nie tylko - jak napisał na transparencie - „TVN kłamie", ale inne stacje robią to samo.
Wądołowski podkreślił też, że „zdarzenie, do którego doszło 2 sierpnia podczas Przystanku Woodstock było formą manifestu, którego jedynym celem było dostać się przed kamery TVN24 w programie na żywo i przekazać ludziom - głównie widzom TVN24 oraz internautom, iż Polacy mają już dosyć kłamstw, kreowania stronniczej, lewicowej wizji Polski i świata przez TVN24, jej dziennikarzy oraz inne stacje telewizyjne i dziennikarzy”.
Jego zdaniem „tacy prezenterzy telewizyjni jak Kamil Durczok, Piotr Kraśko, Grzegorz Miecugow, Monika Olejnik, Tomasz Lis, Hanna Smoktunowicz, Krzysztof Ziemiec, Tomasz Sianecki, Jarosław Kuźniar, Jacek Żakowski, Janina Paradowska, Piotr Najsztub i wielu innych kreują rzeczywistość polityczną i ustrojową w Polsce według własnego uznania i są jeszcze traktowani jako rzetelni i prawdziwi dziennikarze, a nawet jako autorytety do naśladowania”. Jego zdaniem „wszyscy ci dziennikarze powinni zostać całkowicie wykluczeni z życia publicznego jako nierzetelni, stronniczy i kłamliwi”.
„Nie do przyjęcia jest także fakt, że obecni dziennikarze niejako dziedziczą swoje wysokie stanowiska w mediach gdyż ich rodzice byli wysoko postawionymi dziennikarzami lub agentami SB w czasach PRL-u” - zakończył swoje przeprosiny (wszystkie cytaty za www.rp.pl).
Oskar Wądołowski usłyszał dwa zarzuty: zakłócania imprezy masowej oraz „używania przemocy w celu zmuszenia dziennikarza do opublikowania lub zaniechania opublikowania materiału prasowego”. Grozić mu może za to do trzech lat więzienia. Związany dawniej z Nową Prawicą Janusza Korwin-Mikkego 25-latek nie był wcześniej karany.
Grzegorz Miecugow powiedział, że „dla zasady” będzie domagał się surowego ukarania sprawcy incydentu.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE