Przewodniczący Rady Miasta Zakopanego Jerzy Zacharko idzie na bezpardonową wojnę z funduszem inwestycyjnym, który wspólnie z Zakopanem i z trzema innymi podhalańskimi samorządami wygrał rywalizację o kupno Polskich Kolei Linowych - poinformowała „Polska-Gazeta Krakowska.
Zacharko twierdzi, że ta transakcja spowoduje, iż górale będą mieli zaledwie dwa promile udziału w spółce, której główny udziałowiec jest zarejestrowany w raju podatkowym.
„- Nie mogę się zgodzić, byśmy stracili władzę i pakiet kontrolny nad tak ważnym dla regionu przedsiębiorstwem, jakim są kolejki PKL. A podpisując umowę między powołaną przez nasze miasto spółką Polskie Koleje Górskie a funduszem Mid Europa Partners (MEP) pozbawiamy się nad firmą kontroli. Gdyby było wiadomo, komu PKG oddajemy, byłbym spokojny. Ale co wiemy o tym funduszu?” - powiedział gazecie przewodniczący, który dysponując większością w RMZ może jeszcze zablokować przejęcie PKL.
Właśnie dlatego jego wątpliwości wywołały reakcję zarządu funduszu, którego prawnicy wysłali do Zacharki list z żądaniem zaprzestania pomawiania go; jeśli tego nie zrobi, sprawa trafi do sądu. Przewodniczący uznał to za groźbę i zawiadomił prokuraturę.
„- Jestem reprezentantem społeczeństwa i nie pozwolę się zastraszyć” - odpowiedział Zacharko na łamach „P-GK” na doręczone mu kilka dni temu przedsądowe pismo od prawników MEP.
Z treści dokumentu wynika, że ma on zamilknąć w sprawie prywatyzacji PKL albo „pójdzie z torbami”.
„- To bzdura” - odpowiada druga strona.
Przewodniczący pokazał jednak redakcji gazety pismo przygotowane przez kancelarię prawną CMS Cameron McKenna z Warszawy wynajętą przez Fundusz. Mecenas Arkadiusz Korzeniewski domaga się w nim od niego „zaprzestania dalszego naruszania dóbr osobistych Funduszu oraz opublikowania w mediach przeprosin”. W przypadku zignorowania wezwania grozi wytoczeniem sądowej sprawy za naruszenie dóbr osobistych.
„- Odbieram to jako groźbę. Ci ludzie chcą mi zamknąć usta. Gdy się nie podporządkuję, sugerują, że odbiorą mi majątek życia na drodze sądowej. Nie mogę się ugiąć pod takim naciskiem. Dalej będę mówił, że nie podoba mi się sprzedaż PKL temu Funduszowi, bo tym samym miasto całkowicie straci kontrolę nad spółką” - podkreślił Zacharko w rozmowie z „P-GK”.
Paweł Poręba z warszawskiej kancelarii prawnej poinformował redakcję, że zgodnie z etyką zawodową firma nie komentuje spraw klientów.
Bardziej otwarci są przedstawiciele MEP.
„- Publiczne wypowiedzi Jerzego Zacharki na temat naszego funduszu są niezgodne z faktami i szkodzą naszemu wizerunkowi” - czytamy w komunikacie wysłanym przez Zbigniewa Rekusza, prezesa Mid Europa Partners. W tej sytuacji zarząd MEP uznał, że należy formalnie zwrócić się do radnego o zaprzestanie wygłaszania nieprawdziwych informacji.
„To działanie jest efektem sugestii Zacharki, że Fundusz działa w krajach tzw. raju podatkowego. Przedstawiciele Funduszu nie uważają korespondencji wysłanej do przewodniczącego Zacharki jako <próby zastraszania>. Ten uważa inaczej i sprawę pisma z kancelarii prawnej zgłosił w zakopiańskiej prokuraturze. Śledczy podjęli sprawę i wyjaśniają, czy list można uznać za formę groźby. Jeśli tak - sprawa trafi do sądu. Jeśli nie... prawdopodobnie też znajdzie się na wokandzie, tylko że wtedy oskarżonym o pomawianie Funduszu może być Zacharko” - czytamy w „P-GK”.
Przewodniczący powiedział, że nie stać go na adwokata, który będzie walczył z wielką kancelarią, a na prawnika z Urzędu Miasta Zakopanego nie ma co liczyć, ponieważ burmistrz Zakopanego Janusz Majcher jest zwolennikiem spółki z Funduszem, co ten ostatni potwierdził „Polsce-Gazecie Krakowskiej”.
Stanisław Dębicki
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE