To, że naczelny rabin Polski Michael Schudrich zagroził odeściem ze stanowiska, jeśli w naszym kraju utrzymany będzie zakaz uboju rytualnego bez ogłuszania ani mnie ziębi, ani grzeje. To sprawa jego przekonań religijnych i ma prawo reagować w ważnych z punktu widzenia juzaizmu sprawach w taki sposób, jaki uznaje za stosowny.
Ale jeśli - nawet wziąwszy poprawkę na emocje - wygłasza on tezę, iż głosowanie w Sejmie było najgorszym dniem w życiu diaspory żydowskiej w Polsce od lat 30. ubiegłego wieku, muszę zareagować pytaniem: czyżby tak ważny rabin zapomniał o Holokauście?
Trudno mi uwierzyć, że taka wypowiedź w ogóle padła z ust przedstawiciela narodu, który za największą tragedię w dziejach uznał - słusznie - zagładę wielu swych członków z rąk Niemców. Twierdzenie, że bojkot ekonomiczny, nieliczne pogromy, czy getto ławkowe na uniwersytetach w II Rzeczypospolitej były najgorszą rzeczą, która spotkała Żydów w naszym kraju (wliczywszy inspirowane przez organa bezpieczeństwa powojenne pogromy z ofiarami śmiertelnymi) nie może się obronić.
Dostrzegam jednak w tym, co powiedział rabin Schudrich także bardzo ważny i optymistyczny wątek: skoro przedwojenne szykany i obecna decyzja Sejmu są przezeń uznane za największe nieszczęścia, to znaczy, że nigdy więcej nie padnie już z ust żadnego żydowskiego prominenta sugestia, że Polacy mieli cokolwiek wspólnego z prześladowaniem i zagładą jego rodaków podczas niemieckiej okupacji terenów II RP. Podnoszona przez część żydowskich polityków i duchownych teza o naszej rzekomej współwinie za Holokaust została w ten sposób definitywnie oraz jednoznacznie przekreślona.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE