Zygmunt Miernik, który niespełna dwa tygodnie temu rzucił tortem w sędzię w procesie generała Czesława Kiszczaka, ponownie przyniósł ciasto na rozprawę sądową w Katowicach o dewastację pomnika wdzięczności Armii Sowieckiej, w której jest jednym z oskarżonych - poinformowała Telewizja TVN 24.
- Ja gwarantuję, że to jest świeże, że to nie ma żadnych innych antybiotyków - mówił do dziennikarzy przed wejściem do budynku Zygmunt Miernik.
Wraz z nim do sądu przybył Adam Słomka, drugi oskarżony w tej samej sprawie. Obaj mieli jednak problem z dostaniem się do wnętrza budynku. Ostatecznie weszli, ale ciasto zostało na korytarzu.
- Jak mi będzie potrzebny cukier, poda mi go pan? - pytał strażnika Miernik.
- Mnie to nie interesuje - padło w odpowiedzi.
- Naraża mnie pan na utratę zdrowia i życia - skwitował Miernik.
Rozprawa została odroczona. Na salę nie wpuszczono wszystkich dziennikarzy.
- To, że ktoś rzuca butami lub tortem, koszulką, to nie jest powód, żeby zabronić obywatelom wchodzenia do sądu z rzeczami, które nie są zabronione. Jeżeli ktoś chce przynieść ciasteczko, lub pomidorka, to przecież chyba może w każdym demokratycznym kraju - mówił dziennikarzom Słomka.
Z kolei Miernik przekonywał, że „sąd jest wątpliwy moralnie”.
- Nie powiedziałem, że będę rzucał tortem, że będę cokolwiek robił . Sąd kruchy moralnie już się czegoś boi z góry - przekonywał dziennikarzy.
Pytany, po co w takim razie przyniósł tort do sądu, stwierdził:
- Ja choruję na cukrzycę. Jak mam ubytki, muszę coś zjeść słodkiego (wszystkie cytaty za TVN 24).
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE