Na wysokie grzywny skazał dwoje polskich działaczy: przewodniczącą Stowarzyszeania Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi kapitan Weronikę Sebastianowicz (dwa i pół miliona rubli, czyli około tysiąca złotych) oraz prezesa Związku Polaków na Białorusi Mieczysława Jaśkiewicza (cztery miliony rubli) Sąd Rejonowy w Szczuczynie - poinformowała Informacyjna Agencja Radiowa.
Zdaniem białoruskiego sądu naruszyli oni zasady przeprowadzania imprez masowych, gdyż brali udział w akcji, na którą nie było zgody władz.
Jak niedawno tutaj pisałem w artykule pt. „Białoruska gazeta znieważa polskich żołnierzy”, działacze ci uczestniczyli 12 maja w miejscowości Raczkowszczyzna w uroczystości ustawienia i poświęcenia - w obecności konsula generalnego RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicza! - krzyża upamiętniającego śmierć w 1949 roku podczas sowieckiej obławy ostatniego dowódcy polskiego podziemia niepodległościowego na Białorusi podporucznika Anatola Radziwonika-„Olecha”.
„Jaśkiewicz i Sebastianowicz na procesie tłumaczyli, że ustawienie krzyża nie było masowym zgromadzeniem lecz miejscem modlitwy. Zaś ich grodzieński adwokat Uładzimir Kisialewicz w mowie końcowej zwrócił uwagę, że krzyż został ustawiony na prywatnej działce, która nie jest miejscem publicznym. Zdaniem mecenasa oboje polscy działacze są prześladowani za swoje poglądy polityczne” - czytamy na stronie internetowej IAR.
Po procesie Sebastianowicz powiedziała, że jest rzeczą śmieszną by 82-letnią kobietę sądzono za krzyż i skazano za to, że postawiono go oraz „modlono się za tych ludzi co walczyli i zginęli za Ojczyznę”.
Jaśkiewicz stwierdził natomiast, że wprawdzie wyrok uważa za absurdalny i niesprawiedliwy, ale ta sprawa ma też jeden duży plus, gdyż „teraz wszyscy wiedzą gdzie zginął Anatol Radziwonik i jego oddział”.
- Uważam, że wyrok jest niezgodny z prawem, bo w działaniach Jaśkiewicza i Sebastianowicz brak znamion wykroczenia administracyjnego. Nie powinny one podpadać pod ustawę o zgromadzeniach masowych, po pierwsze dlatego, że nie mieli intencji zorganizowania masowego zgromadzenia - powiedział IAR Kisialewicz.
Jaśkiewicz podkreślił, że krzyż postawiono na terenie prywatnym, a jego właściciel wyraził na to zgodę.
- Niedaleko stąd urodził się Czesław Niemen, który w swoich piosenkach opiewał piękno tej ziemi. Powiedział, że dziwny jest ten świat. Dla mnie to niezrozumiałe, że ci, którzy niszczyli patriotów, zostali bohaterami i mają pomniki z napisem „polegli za ojczyznę”, chociaż rodzili się 2-3 tysiące kilometrów stąd. A ci, który walczyli o swój dom i ziemię, zostali bandytami - dodał na antenie Polskiego Radia.
Sebastianowicz mówiła dziennikarzom, że nie czuje się winna.
- Krzyż jest święty i należy się pośmiertnie każdemu człowiekowi, który się narodził. Cieszę się, iż krzyż upamiętniający Radziwonika i innych AK-owców nadal stoi. Muszę znaleźć jeszcze brata swojego i też postawić mu krzyż. Do dziś nie wiem, gdzie leży. Też był w AK - powiedziała w rozmowie z IAR.
Na rozprawie było obecnych kilkudziesięciu działaczy mniejszości polskiej, obrońcy praw człowieka, dziennikarze oraz konsul polski z Grodna Adam Chmura.
Konsul Chodkiewicz szacuje liczbę miejsc upamiętnień żołnierzy AK w swoim okręgu na około 30-40, przy czym czasami są to całe kwatery, a czasami tabliczki na cmentarzach parafialnych czy komunalnych.
Według informacji Sebastianowicz na Białorusi żyje obecnie około 70 byłych żołnierzy AK, starszych ludzi, których większość jest przykuta do łóżek.
„Weronika Sebastianowicz składała przysięgę AK, od 1945 r. była łączniczką poakowskiego podziemia. W kwietniu 1951 r. została aresztowana i skazana na 25 lat pozbawienia wolności. Odbywała wyrok w łagrze w Workucie, po śmierci Stalina stopniowo wyrok skracano i ostatecznie wróciła na Białoruś. Jej brat i ojciec też należeli do AK. W 1993 r. prokuratura białoruska odmówiła jej rehabilitacji; uznano, że wyrok był sprawiedliwy, gdyż utrzymywała przestępcze kontakty z aktywnymi członkami AK” - czytamy w depeszy Polskiej Agencji Prasowej.
Nie wiadomo jeszcze, czy skazani będą się odwoływać od tego wyroku do sądu wyższej instancji.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE