Co pewien czas dowiadujemy się o jakiejś wyjątkowo bulwersującej opinię publiczną kradzieży. Najczęściej przedmiotem złodziei padają fragmenty trakcji elektrycznej oraz rzeźby nagrobne. Zaledwie kilka dni temu obrabowany został grób Krzysztofa Kieślowskiego, ale na szczęście bardzo szybko odnaleziono w jednym z warszawskich punktów skupu złomu zuchwale ukradziony element nagrobka.
Takie zdarzenia już nam nieco, niestety, spowszedniały, ale nie na tyle, aby nie zdziwić się zniknięciem czterech znaków granicznych w Bieszczadach, co stwierdzili podczas rutynowego patrolu na granicy ze Słowacją funkcjonariusze z placówki Straży Granicznej w Wetlinie.
„- Zmierzamy do ustalenia, czy szkody spowodowały warunki atmosferyczne, czy też działania ludzkie” - powiedziała „Dziennikowi Polskiemu” chorąży Anna Michalska z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu.
Okazuje się, że to nie pierwszy w ostatnich tygodniach taki przypadek w Bieszczadach.
„20 maja również nieopodal Wetliny, jednak już na granicy z Ukrainą (będącej też granicą zewnętrzną Unii Europejskiej) ktoś ukradł... godło RP zawieszone na jednym ze słupów. Tym razem nie ma żadnych wątpliwości, że zawiniła nie przyroda, a człowiek. Tak jak w większości przypadków...” - czytamy w krakowskiej gazecie.
Może złodzieje myśleli, że i ten Orzeł Biały jest z czekolady?
Jak ustalił „DP”, na odcinku, za który odpowiada Bieszczadzki Oddział SG każdego roku turyści niszczą kilka znaków, a na granicy ze Słowacją (będącą pod pieczą Karpackiego Oddziału SG w Nowym Sączu) tylko w ub.r. zanotowano 13 takich zdarzeń (stoi tam ponad 6,2 tysiąca różnego rodzaju znaków granicznych), czyli dwa razy więcej niż rok wcześniej. Dewastacje notowane są tylko na odcinkach, na których pasem granicznym biegnie też szlak turystyczny.
„- Zdarza się, oczywiście, że znaki, np. stojące nad rzeką czy potokiem, niszczone są podczas ulewnych deszczy, albo prac prowadzonych w lesie. Najczęściej jednak są przez turystów malowane, przewracane, wyrywane z ziemi. Zdarza się, że znikają w ogóle” - stwierdziła w rozmowie z gazetą kapitan Barbara Zaremba z KaOSG w Nowym Sączu.
Mimo że po każdym takim przypadku SG wszczyna postępowanie, to sprawców udaje się ustalić bardzo rzadko, praktycznie tylko wtedy, gdy zostaną przyłapani przez patrol na gorącym uczynku.
Chorąży Michalska powiedziała, że w Bieszczadach od roku trwa kosztowna akcja wymiany znaków granicznych przy pomocy śmigłowca i to właśnie z jednego z nowych słupów ktoś ukradł Orła Białego.
„Straż Graniczna przypomina, że znaki graniczne podlegają ochronie prawnej. Kodeks karny mówi, że kto je niszczy, może trafić do więzienia na 2 lata” - czytamy w „Dzienniku Polskim”.
Stanisław Dębicki
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE