Na oficjalnych stronach internetowych Kancelarii Prezesa Rady Ministrów znajdują się biogramy komunistycznych premierów, m.in. Bolesława Bieruta, Józefa Cyrankiewicza, Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka - ustaliła „Gazeta Polska Codziennie”.
W notkach biograficznych komunistycznych prominentów nie ma mowy o popełnionych przez nich zbrodniach.
„- Umieszczenie na oficjalnych stronach Kancelarii Premiera sylwetek osób sprawujących władzę w czasach komunizmu świadczy o tym, że Donald Tusk traktuje ich działalność jako swoje dziedzictwo. Gratuluję premierowi oraz wszystkim Polakom, jeżeli chce on czerpać z doświadczeń i dorobku Bolesława Bieruta” - skomentował ten fakt dla „GPC” historyk profesor Jan Żaryn.
Wchodząc na stronę internetową www.premier.gov.pl można odnaleźć zakładkę „Ludzie”, na której prezentuje się cały rząd. Przechodząc dalej trafiamy zaś na „poprzednich premierów”, także z czasów PRL u. Opisano ich jako patriotycznie motywowanych mężów stanu.
„Bolesław Bierut przedstawiony jest niemal jak bohater, zasłużona postać ruchu komunistycznego, za przekonania więziony w II RP. Autor biogramu pisze, że został skazany w 1933 r. na 7 lat więzienia, nie wspomina jednak, iż trafił za kraty za szpiegostwo na rzecz Sowietów. Następnie można się dowiedzieć, że towarzysz Bierut w czasie wojny był <pracownikiem NKWD>. Jest to tak sformułowane, jakby jego praca polegała na parzeniu herbaty, a nie prześladowaniu ludzi. Czytamy również, że popierał stanowisko Stalina w sprawie granic Polski. Można by sądzić, że chodzi np. o granice na Odrze i Nysie. Tymczasem już w 1944 r. zapewnił generalissimusa: <Jesteśmy tu, by w imieniu Polski żądać, by Lwów należał do Rosji>. Bierut bezpośrednio nadzorował prześladowania działaczy niepodległościowych, śledztwa przeciw żołnierzom AK i Wojska Polskiego, a nawet proponował wyroki i zatwierdzał je. Za jego rządów stracono kilka tysięcy osób. A notatka na stronie premiera RP kwituje to jedynie stwierdzeniem: <Odpowiedzialny za zbrodnie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego>”- czytamy w gazecie.
Jeszcze łagodniej potraktowano Cyrankiewicza, który przeszedł do historii dzięki powiedzeniu: „ten, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie”. Wprowadził te słowa w czyn w Poznaniu, kiedy podczas krwawego tłumienia robotniczych wystąpień antyrządowych w czerwcu 1956 roku od kul milicji i wojska zginęło prawie 60 demonstrantów. Także za jego premierowania w grudniu 1970 roku śmierć poniosło prawie 50 osób, a ponad 1000 zostało rannych. Skwitowano to zdaniem: „W 1956 i 1970 r. opowiadał się za siłową pacyfikacją manifestacji robotniczych”.
Jaroszewicz jest przedstawiony jako wielki reformator, ale nie wspomina się, na czym polegały jego działania w tej materii (drastyczna podwyżka cen), chociaż napisano: „W efekcie wprowadzonych przez niego reform doszło do protestu robotników”.
Prawdziwe kuriozum to charakterystyka Jaruzelskiego, o którym można się dowiedzieć, że pochodził z rodziny ziemiańskiej.
„Ale już nic nie ma o tym, że był współpracownikiem Informacji Wojskowej i donosił na kolegów; że jako członek ścisłego kierownictwa MON u brał udział w latach 1967–1968 w czystkach antysemickich; podległe mu jednostki LWP tłumiły <praską wiosnę> że był współodpowiedzialny za masakry na Wybrzeżu w 1970 r.; że podczas stanu wojennego, który wprowadził, zostało zamordowanych ponad 100 osób. Jego biogram, podobnie jak Czesława Kiszczaka, nie wspomina o licznych oskarżeniach o zbrodnie komunistyczne. W notatce o Kiszczaku zabrakło również informacji o skazaniu go na cztery lata (łagodząc wyrok do dwóch lat) za udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która nielegalnie wprowadziła stan wojenny” - czytamy w gazecie.
Redakcja zapytała Centrum Informacyjne Rządu, dlaczego na oficjalnej stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów umieszczono zbrodniarzy kierujących komunistycznym państwem. W odpowiedzi usłyszała:
„- Taką mieliśmy historię. Trudno z nią dyskutować.”
To prawda, ale „Gazeta Polska Codziennie” przypomina, że Niemcy miały w swojej historii kanclerza Adolfa Hitlera, na stronie urzędu kanclerskiego nie ma jednak jego biogramu. Ich historia zaczyna się w 1949 roku od Konrada Adenauera.
Skoro mamy jednak grubą kreskę, a nie mieliśmy dekomunizacji, to trudno się dziwić, że obecne władze III Rzeczypospolitej podkreślają ciągłość tego państwa z Polską Rzeczpospolitą Ludową i nie widzą w tym nic niestosownego. Ot, taka polityka historyczna.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE