Nie wiem, czy jeszcze żyją, nie wiem, co teraz robią, zapewne są już od dawna na emeryturach. Od tamtego dnia minęło już przecież prawie 29 lat. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek mieli (mają?) wyrzuty sumienia.
Kto? Sędziowie, którzy 23 maja 1984 roku zaocznie orzekli karę śmierci dla pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, odbierając mu jednocześnie prawa publiczne i degradując do stopnia szeregowego. Z pewnością wszyscy żyli i prawdopodobnie byli jeszcze czynni zawodowo, kiedy 6 lat później ich wyrok został złagodzony do 25 lat więzienia, w 1995 roku uchylony (dzięki czemu Kuklińskiemu przywrócono stopień pułkownika), a sprawę skierowano ponownie do rozpoznania prokuraturze wojskowej, by ostatecznie postanowieniem z 22 września 1997 roku umorzyć śledztwo na mocy argumentu o działalności w stanie wyższej konieczności.
Nie słyszałem, ani nie czytałem, aby ktokolwiek z tamtego składu orzekającego wyraził kiedykolwiek ubolewanie bądź ujawnił opinii publicznej wyrzuty sumienia z powodu skazania bohatera narodowego na karę śmierci. Nie dowiedzieliśmy się też, czy owi sędziowie orzekali wówczas zgodnie z własnym przekonaniem, czy też posłusznie i bezrefleksyjnie wykonywali polecenie swych zwierzchników. A może sami w lot odgadnęli ich życzenia, wydając taki wyrok, jaki uważali za zgodny z oczekiwaniami rządzących Polską sowieckich namiestników, stosując się do zasady wypracowanej przez jednego ze swoich poprzedników z lat stalinowskich: „my sędziowie nie od Boga; jak trzeba skazać, to skażemy”?
Bardzo chciałbym wiedzieć, jakie mieli samopoczucie, gdy ich orzeczenie podlegało zasadniczym zmianom, a prawda o dziejowej misji płk. Kuklińskiego wychodziła na jaw. Czy nie mieli sobie nic do zarzucenia i nadal uznawali wyrok z 29 maja 1984 roku za słuszny?
Może któryś z nich zechce odpowiedzieć na te pytania.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE