KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Wtorek, 26 listopada, 2024   I   07:44:05 PM EST   I   Leona, Leonarda, Lesławy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Kociołek już nie jest krwawym katem Trójmiasta

25 kwietnia, 2013

Czy słowa: „Krwawy Kociołek to kat Trójmiasta/ Przez niego giną dzieci, niewiasty/ Poczekaj draniu, my cię dostaniem” znikną z „Ballady o Janku Wiśniewskim” po uniewinnieniu przez Sąd Okręgowy w Warszawie Stanisława Kociołka od zarzutu sprowokowania masakry w grudniu 1970 roku? - pyta „Dziennik Polski”.

- To przedwczesne rozważania. Wyrok jeszcze nie jest prawomocny. Gdy potwierdzi go sąd drugiej instancji, pan Kociołek będzie mógł domagać się w ramach zapisów o ochronie dóbr osobistych usunięcia fragmentu piosenki, który jego dotyczy. Kodeks cywilny w pełni mu to umożliwia. Wtedy sąd mógłby wydać zakaz śpiewania tego fragmentu, ale obowiązywałby on tylko od momentu uprawomocnienia się wyroku uniewinniającego pana Kociołka - wyjaśnił krakowskiej gazecie były minister sprawiedliwości profesor prawa Zbigniew Ćwiąkalski.

W latach 70. i 80. komunistyczny reżim zakazywał publicznego wykonywania tej sławnej pieśni użytej jednak w filmie Andrzeja Wajdy z 1981 roku „Człowiek z żelaza”.

Twórca filmu „Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł” z 2011 roku Antoni Krauze, który także wykorzystał w nim „Balladę...” twierdzi, że nawet jeżeli Kociołek będzie domagał się usunięcia swojego nazwiska z tekstu, piosenka i tak pozostanie w pamięci Polaków.

- Mówiąc dosadnie, wyrok sądu, który zapadł po 18 latach trwania procesu, to hańba polskiego wymiaru sprawiedliwości. Wiele osób zginęło. Osobiście znam wielu ludzi pokrzywdzonych w Grudniu. Byli wtedy młodzi, pełni życia. Jadąc do pracy, za sprawą jednej decyzji, zostali brutalnie pozbawieni zdrowia i dziś są kalekami. Pamięć o tym wydarzeniu nigdy nie przeminie - powiedział „DP” i dodał, że nie wyobraża sobie, by ten utwór został usunięty z jego filmu.

Ćwiąkalski uspokaja:

- Oczywiście, nikt nie biegałby po księgarniach, sklepach muzycznych czy wypożyczalniach DVD, by wycinać sporny fragment z już wydanych płyt czy filmów. Ale jeśli płyta lub film miałyby być wznowione lub ponownie rozpowszechniane, pan Kociołek miałby prawo żądać usunięcia z nich owego fragmentu.

„Balladę…” - niezależnie od wyroku sądu - będzie nadal wykonywał podczas swoich koncertów Kazik Staszewski.

- Nie sądzę, żeby Kociołek walczył o jakikolwiek zakaz. On w obecnej sytuacji zapewne pragnie raczej spokoju i ciszy, więc nie będzie się pogrążał - skomentował na łamach gazety.

Z półek sklepowych z pewnością nie zniknie też jego płyta „Bar La Curva/Plamy na słońcu”, na której znalazła się „Ballada…”.

- Pozostaje mi tylko zgodzić się z wypowiedzią Kazika, która odzwierciedla też moje poglądy. Poza tym, pan Kociołek z racji tego, że jest już człowiekiem starszym, nie będzie miał ochoty chodzić po sądach - powiedział szef wytwórni SP Records, (wydała płytę Kazika) Sławek Pietrzak.

Wyrok, jaki zapadł niedawno w warszawskim sądzie jest dla lidera Kultu, podobnie jak dla Krauzego, przykładem haniebnych zaniedbań w polskim aparacie sprawiedliwości w kwestii osądzania zbrodni komunizmu.

- Po wyrokach na Jaruzela, Kiszczaka i im podobnych, to jednak nic zaskakującego. W końcu nie skazuje się ekipy, z którą dogadywało się na temat oddania władzy. Polska poszła złą drogą. Miała być hiszpanizacja - że tam niby po śmierci Franco tak się wzorcowo pogodzili - i jest, ale w innym sensie. Mamy kopię społecznego pęknięcia, jakie tam trwa od czasów wojny domowej, a tutaj narodziło się z ideą PO-PiS-u - nigdy nie wcieloną w życie zresztą - dodał rozgoryczony Kazik Staszewski.
Specjalista od prawa autorskiego doktor MarekChyliński uważa, że ewentualne okrojenie utworu godziłoby w prawo do wolności wypowiedzi.

- Należy pamiętać, że mamy do czynienia z tekstem pieśni, której autor ma zawsze dużą swobodę twórczą. Należy więc postawić pytanie, czy w takim dziele można dokonywać jakichkolwiek zmian? Prawnie jest to oczywiście możliwe, ale czy zdecydowałby się na to Stanisław Kociołek? Wątpię. Gdyby poczuł się urażony słowami <Ballady o Janku Wiśniewskim>, wszedłby na drogę prawną jeszcze w czasach PRL-u, kiedy na ekranach pojawił się <Człowiek z żelaza">. Gdyby jednak Stanisław Kociołek zdecydował się dziś na tak irracjonalny krok, myślę, że wywołałby w mediach prawdziwą burzę, a na tym mu z pewnością nie zależy. W końcu Sąd Okręgowy w Warszawie nie wykluczył jego udziału w wydarzeniach Grudnia \'70”- stwierdził w rozmowie z „DP”.

Gazeta przypomina, że autorem tekstu „Ballady o Janku Wiśniewskim” jest ówczesny działacz opozycji Krzysztof Dowgiałło, a muzykę skomponował Mieczysław Cholewa.

„Tytułowy bohater utworu to młody mężczyzna zastrzelony 17 grudnia 1970 roku. Janek Wiśniewski nie jest jednak postacią historyczną. To symboliczne imię nadane nieznanej wówczas ofierze działań wojska. Później ustalono, że zastrzelony nazywał się Zbyszek Godlewski. W piątej zwrotce pieśni padają słowa: <Krwawy Kociołek to kat Trójmiasta>. Polacy pamiętają doskonale, że to on - w swym telewizyjnym wystąpieniu z 16 grudnia 1970 roku - nakłaniał stoczniowców do powrotu do pracy. Kiedy następnego dnia robotnicy opuszczali wagony kolejki, wojsko otworzyło do nich ogień. Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił jednak Stanisława Kociołka od tego zarzutu” - czytamy w „Dzienniku Polskim”.


Jerzy Bukowski

Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News