\"Piłkarska spółka Wisła przenosi swoją administrację ze stadionu w Krakowie do Katowic, a zawodnicy mają trenować poza miastem. Stadion przy ul. Reymonta klub ma wynajmować tylko na mecze. Jeśli do tego dojdzie, miastu zostanie praktycznie pusty obiekt, którego utrzymanie kosztuje ok. 5 mln zł rocznie\" - napisali Bartosz Karcz i Piotr Tymczak na łamach \"Polski-Gazety Krakowskiej\".
Już kilka dni temu prawie wszyscy pracownicy administracji klubu otrzymali informację, że od 8 kwietnia mają stawiać się do pracy w Katowicach, gdzie od kilku miesięcy ma siedzibę Tele-Fonika, firma właściciela "Białej Gwiazdy" Bogusława Cupiała.
"- Część administracji rzeczywiście została przeniesiona do Katowic. Jednak nie wszyscy zatrudnieni w klubie będą tam pracować. Analizujemy też, czy rzeczywiście konieczna jest przeprowadzka niektórych spośród osób, które znalazły się na pierwotnej liście do przeniesienia" - przyznał w rozmowie z dziennikarzami "P-GK" wiceprezes Wisły Janusz Kozioł.
Skąd wziął sie ten dziwaczny na pierwszy rzut oka pomysł?
"Wszystko związane jest z zasadami, na jakich Wisła wynajmuje stadion. Przypomnijmy, że cały czas ma to miejsce na podstawie starej umowy, która była podpisywana jeszcze przed budową nowego obiektu. Później, wraz z powstawaniem kolejnych trybun, podpisywane były aneksy. Zarówno Wisła, jak i miasto twierdzą od lat, że potrzebna jest nowa umowa, ale pat w tej sprawie trwa już bardzo długo. Ostatnio wszystko wydawało się zmierzać w kierunku podpisania umowy. Klub płaciłby ok. 7 milionów zł rocznie za wynajem i utrzymanie stadionu, ale w praktyce Wisła wydawałaby połowę tej sumy. Pozostała część miała być rozliczana z miastem w barterze, a klub reklamowałby Kraków na koszulkach i bandach reklamowych. W tę stronę zmierzały rozmowy prowadzone przez wiceprezesa Kozioła i Ryszarda Pilcha, byłego prezesa Wisły, ale ciągle mającego sporo do powiedzenia przy Reymonta, jako członek zarządu Tele-Foniki" - napisali Karcz i Tymczak.
Taka umowa byłaby niewąpliwie korzystna dla klubu, ale nie dla miasta, które musiałoby dopłacać do utrzymania stadionu, na którego budowę poszły już spore środki, co budziło liczne kontrowersje mieszkańców podwawelskiego grodu.
Optymalnym rozwiązaniem byłoby znalezienie firmy, która w zamian za dodanie swej nazwy do nazwy stadionu pokryłaby różnicę w utrzymaniu obiektu. Takie rozmowy są już podobno prowadzone.
"- Prowadzimy negocjacje z miastem. Czekamy obecnie m.in. na przejęcie obiektu przez Zarząd Infrastruktury Sportowej, co będzie jednym z elementów planowanego porozumienia" - wyjaśnił Kozioł.
Rzeczniczka prezydenta Krakowa profesora Jacka Majchrowskiego Monika Chylaszek powiedziała gazecie, że "po przejęciu stadionu przez ZIS rozmowy z Wisłą mając być kontynuowane", a władzom miasta nie wiadomo, "aby Wisła nie była już zainteresowana zarządzaniem stadionem".
"Fakty jednak temu przeczą, a wspomniane przenosiny administracji klubu są na to najlepszym dowodem. Skąd zatem całe zamieszanie? Z naszych informacji wynika, że w pewnym momencie ktoś podpowiedział Bogusławowi Cupiałowi rozwiązanie inne niż stały wynajem stadionu. Wiele wskazuje na to, że tą osobą jest Krystian Rogala - były prezes Ruchu Chorzów, od wielu lat doradca Cupiała. Ten nowy pomysł ma polegać na tym, że Wisła wychodzi z Reymonta z całą administracją. Docelowo to miejsce mieliby opuścić również piłkarze, którzy na co dzień mają trenować w ośrodku poza miastem - prawdopodobnie w Myślenicach. Zespół przy ul. Reymonta rozgrywałby tylko mecze. Jednak krótkie podliczenie wydatków jasno pokazuje, że Wisła poniosłaby w takiej sytuacji o wiele większe koszty. W klubie liczą, że za pojedynczy mecz "Biała Gwiazda" płaciłaby miastu 200 tysięcy złotych. To dość optymistyczna perspektywa, bo miasto może sobie zażyczyć kwoty nawet dwukrotnie wyższej i postawić klub pod ścianą" - ustalili Karcz i Tymczak.
Przy 20 spotkaniach rozegranych rocznie u siebie byłyby to 4 miliony zł. W takiej sytuacji klub nie miałby jednak do dyspozycji skyboksów, czyli lóż dla VIP-ów, które pozostałaby w dyspozycji miasta.
"Wisła musiałaby zatem płacić nawet za wynajęcie głównego skyboksa dla właściciela klubu. Jeśli doliczyć do tego również dwa mniejsze skyboksy, które obecnie stale pozostają w gestii Wisły, rocznie klub musiałby się liczyć z dodatkowym wydatkiem około miliona złotych. Nie miałby przy tym zysków z pozostałych skyboksów. A tylko przez pierwszy kwartał br. Wisła zarobiła z tego tytułu 600 tysięcy złotych. W klubie roczny zysk z tego tytułu obliczają na poziomie 1,2 miliona zł. Tych pieniędzy w razie omawianego scenariusza zabrakłoby w kasie. To jeszcze nie koniec, bo Wisła musiałaby również odprowadzać procent do miasta z zysku, jaki osiąga z biletów i reklam na stadionie. W tym przypadku trudno jednoznacznie określić kwotę, bo zależy ona od frekwencji. Na razie jest ona najgorsza od lat i ledwo przekracza 10 tysięcy osób na mecz. Po odliczeniu kosztów organizacji (w Wiśle twierdzą, że granicą opłacalności jest poziom 5 tysięcy widzów), klub musiałby odprowadzać procent do miasta, zapisany w umowie. Śmiało można założyć, że to kolejne minimum kilkaset tysięcy złotych, które Wisła straci" – czytamy w "P-GK".
A może chodzi o to, żeby zmiękczyć władze miasta i doprowadzić do wypracowania korzystniejszej umowy dla klubu?
"Być może związane jest to z tym, co się ostatnio dzieje w Wiśle. Nie tylko z przeprowadzką części administracji do Katowic, ale również z drastycznymi cięciami kosztów i pewnego rodzaju bezwładem zarządu. Jak inaczej wytłumaczyć np. sytuację, w której zwolnionych zostało dziewięć osób, w momencie gdy p.o. prezesa Jacka Bednarza nie było w klubie, a z trzech pozostałych członków zarządu, dwóch było przeciwko redukcjom etatów? To nie koniec cięć, bo w klubie mówi się o kolejnych zwolnieniach, zamrożone zostały również premie dla pracowników. Dla części z nich stanowią one pokaźną część wynagrodzenia. O tym, że w Wiśle cały czas trwa ogromne zamieszanie, przekonują kolejne zmiany w zarządzie. Na początku roku już doszło do zmian, gdy zarząd Wisła Kraków SA został powiększony do czterech osób. Teraz zostanie on zredukowany do... jednej osoby, prezesa Jacka Bednarza. Propozycję utrzymania stanowiska wiceprezesa (choć już nie w zarządzie) otrzymał Janusz Kozioł. Inny dotychczasowy wiceprezes Rafał Smalcerz będzie pracował w klubie w randze dyrektora, a czwarty członek zarządu, wiceprezes Mirosław Pałyga, ma z Wisły odejść w ogóle" - napisali w obszernym artykule dziennikarze "Polski-Gazety Krakowskiej".
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE