Podejrzani w prowadzonym przez Instytut Pamięci Narodowej śledztwie, dotyczącym zbrodni komunistycznej w postaci bezprawnego wprowadzenia w grudniu 1981 roku stanu wojennego, złożyli około 200 wniosków dowodowych. Zdaniem prokuratorów IPN, większość z nich nie wnosi nic nowego do sprawy, a rozpatrzenie wszystkich zajęłoby kilka lat.
Prowadzący postępowanie Piotr Płatek ocenia, że spora część wniosków wskazuje na okoliczności nie mające większego znaczenia dla śledztwa lub zmierza do potwierdzenia powszechnie znanych spraw. Jeżeli kwestionuje się np. niepodważalny przez nikogo fakt, że akcja internowania rozpoczęła się na 2-3 godziny przed formalnym wprowadzeniem stanu wojennego, to można domniemywać, iż podejrzanym nie chodzi o ustalenie i ocenę prawdy materialnej, ale wyłącznie o przedłużenie procedury.
IPN prowadzi rzetelne postępowanie od października 2004 roku. W jego toku prokuratorzy przeanalizowali m.in. dokumenty z Kancelarii Sejmu i Kancelarii Prezydenta RP, a także odtajnione akta Układu Warszawskiego. Każdy postawiony przez nich zarzut ma więc solidne oparcie faktograficzne. Akta sprawy liczą 63 tomy, akt oskarżenia obejmie 9 osób.
Podejrzani nie przyznają się do winy, odmówili składania wyjaśnień, ale niektórzy zapoznali się ze zgromadzoną w śledztwie dokumentacją. Rezultatem czytania przez nich akt są właśnie mnożone na potęgę wnioski dowodowe.
Taka postawa – choć zgodna z literą prawa – kłóci się z wielokrotnie wcześniej wypowiadanymi przez generała Wojciecha Jaruzelskiego deklaracjami, że bierze on całą odpowiedzialność za stan wojenny na siebie i gotowy jest stanąć przed sądem z podniesionym czołem, w przekonaniu słuszności drogi, którą wybrał w grudniu 1981 roku.
Taki właśnie jest Wojciech Jaruzelski: w neutralnej i w miarę bezpiecznej dla siebie sytuacji wygłasza pięknie brzmiące frazesy, w momencie zagrożenia ucieka do kruczków prawnych, byle tylko uniknąć osobistej odpowiedzialności za zbrodnie, które popełnił na swoim narodzie.
Jerzy Bukowski
Magazyn "Centrum"
KATALOG FIRM W INTERNECIE