Niemal każde uzdrowisko w Polsce, kiedy zapytać jakie tu wody, jakie zabiegi i atrakcje towarzyszące, odpowie, że jest wyjątkowe. Że są wszystkie wody lecznicze jakie tylko w ziemi, że są zabiegi o jakich nikomu się jeszcze nie śniło, a atrakcje takie, że dech zapiera. Nawiasem: dziś na amerykańską modłę, uzdrowisko, to SPA. A więc Busko SPA, to jedno z dziesiątków polskich uzdrowisk i zdrojowisk, na Ponidziu (od rzeki Nida), w południowej części województwa świętokrzyskiego. W promieniu 50 kilometrów nie ma przemysłu, a takich miejsc w Polsce nie za wiele. Gdzie spojrzeć, to wokół zielono, pagórki, sporo lasów, w samym zaś Busku 40 procent dni ze słońcem. To jedno z najbardziej nasłonecznionych uzdrowisk w Polsce. Ale pewnie podobne zdanie mają o sobie wszystkie pozostałe polskie SPA. I daj Boże.
Do tego wszystkiego dochodzą zabiegi fizjoterapeutyczne, czyli gimnastyka, rehabilitacja w basenie, wodolecznictwo, inhalacje tlenowe, kąpiele solankowe, leczenie zimnem. Co zresztą dziś jest w modzie. W komorze niskich temperatur można się w Busku schłodzić nawet do minus 160 stopni. Nie byłem w mrozie, nie leczyłem się tym razem sanatoryjnie, ale korzystając ze sposobności zaaplikowałem sobie masaż perełkowy i kąpiel siarkową, odpuściłem "kapsułę młodości". Nie liczyłem tu na za wiele. Ale jeżeli kuracjusz zjawi się tu na dwa czy trzy tygodnie, to wszystko stoi przed nim otworem.
Kuracjuszy tu nie brakuje, w 2004 buskie SPA odwiedziło 54 tysiące osób (około 1,5 miliona zabiegów, w tym 800 tys. kąpieli leczniczych siarczkowych), w szczycie sezonu zjeżdżają do Buska i cztery tysiące gości. Przede wszystkim na kurację, ale także na spacery po buskim parku, na wycieczki po Ponidziu, na trasy rowerowe, samochodowe przejażdżki po regionie. W tym koniecznie do Wiślicy, bo to chyba właśnie tam po raz pierwszy się odnaleźliśmy. Wszak to stolica państwa Wiślan. Szydłów z kolei, to polskie Carcasonne, a więc bardzo dobrze zachowane mury obronne, otaczające miasto. Coś jak krakowskie Planty, które zbudowano właśnie na pasie dawnych murów miejskich. Na trasie winien się także znaleźć Pacanów, gdzie nie tylko kozy kują, ale także jest to europejska stolica bajki. O czym zresztą nie wiedziałem, bo Pacanów kojarzy się nam wszystkim głównie z Koziołkiem Matołkiem, Kornela Makuszyńskiego i rysownika Walentynowicza. Stworzyli takie miłe bydlątko, które wędrowało do Pacanowa z wieloma przygodami po drodze.
Jest i tak zwany ponidziański produkt regionalny (jakież to nazwy ludziska powymyślają) czyli regionalne jedzenie. Jest to przede wszystkim odpowiednio przyprawiona fasola piękny jaś, śliwka damacha, gęsina i nalewka sosinka. Kosztując każdego z produktów, w tym najchętniej sosinkę, popijąc ją wodą mineralną buskowianka, siedząc pod portykiem kolumnowo-arkadowym sanatorium Marconiego, tak sobie gwarzymy o Ziemi Świętokrzyskiej, jej tradycji, urokach i tym, czym ona żyje. Nie sądzę, aby architekt włoskiego pochodzenia Henryk Marconi miał coś wspólnego z wynalazcą radia, niemniej stworzył w Busku w pierwszej połowie XIX wieku, na wzór budowli rzymskich, wspaniały obiekt, jeden z bardziej znanych w Polsce budynków sanatoryjnych.
Zaś całe Świętokrzyskie, to jedno wielkie piękno. To między innym Góry Świętokrzyskie z Łysogórami i pobenedyktyńskim klasztorem, z przechowywanymi tam relikwiami Świętego Krzyża. Pielgrzymowali tu niemal wszyscy królowie polscy, każdy z nich coś tam dobudował i dlatego dzisiejszy Święty Krzyż prezentuje się tak okazale. Ale z kolei czas obszedł się ze Świętym Krzyżem dość okrutnie. Pożary, wojska szwedzkie, niemieckie. Trzeba było wiele restaurować, odbudowywać. W zeszłym roku obchodzono rocznicę przybycia na Święty Krzyż pierwszych mnichów. Jest też w Górach Świętokrzyskich słynne gołoborze, nigdzie indziej w Polsce niespotykane rumowiska skalne.
Jeszcze, z obowiązku przewodnikowego, wymienię kilka innych turystycznych ciekawostek tej ziemi: Jaskinia Raj, jedna z najciekawszych tego typu w Polsce (podobno już 50 tysięcy lat temu mieszkał tam człowiek), dąb Bartek w Zagnańsku (a któż nie zna tego najstarszego drzewa w Polsce, ok. 1000 lat); zespół pałacowy w Kurozwękach, muzeum zegarów Przypkowskich w Jędrzejowie. Sandomierz, a w nim wszystko jest zabytkowe. Fabryka i muzeum porcelany w Ćmielowie (zaś Ćmielów, to takie polskie Meissen); historyczny Pińczów (znane powiedzenie szachistów, kiedy zbyt długo zastanawiają się nad każdym ruchem: ...w Pińczowie dnieje); rezydencja królów, zamek w Chęcinach; Nagłowice, te od Mikołaja Reja. Świętokrzyski Park Narodowy i parki krajobrazowe.
Wśród nich jurajskie, czyli słynne dolinki na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Powie ktoś gdzie Rzym a Krym, gdzie Busko i Pińczów, a jurajskie dolinki. To wszystko, to Ziemia Świętokrzyska, kiedyś zaliczana do Polski B, dziś szybko się rozwijająca i jeden z bardziej atrakcyjnych regionów turystycznych kraju. Nawet niewielka Włoszczowa, za sprawą pochodzącego z tej miejscowości ministra Gosiewskiego stała się głośna, kiedy ni w pięć ni w dziewięć, utworzono tam przystanek kolejowy, na którym zatrzymują się wszystkie, nawet te najbardziej ekspressowe pociągi na trasie z Krakowa do Warszawy. To, że we Włoszczowej wsiada i wysiada kilka zaledwie osób, nikogo nie interesuje. Grunt, że region jest promowany, bo istotnie było o przystanku i ziemi świętokrzyskiej bardzo głośno, kiedy otwierano peron, a pociąg przecinał wstęgę. Teraz ministra chce się oskarżyć o marnotrawienie publicznych pieniędzy.
Zbigniew Ringer
KATALOG FIRM W INTERNECIE