Mija już ósmy sezon zimowy z zamkniętą trasą narciarską na Gubałówce i mimo wielokrotnych rozmów z właścicielami terenów, po których biegnie trasa narciarska, do dziś nie udało się uzgodnić kompromisu - poinformowało Radio Kraków-Małopolska.
Czy są jakiekolwiek nadzieje na zmianę tej niekorzystnej sytuacji?
Mediacji podejmował się burmistrz Zakopanego, ale i jemu nie udało się przekonać górali do zawarcia porozumienia z dyrekcją Polskich Kolei Linowych co do korzystania z atrakcyjnej i bardzo niegdyś popularnej nartostrady. Teren jest więc nadal ogrodzony, a wokół siatki rosną posadzone kilka lat temu świerki.
Starosta tatrzański Andrzej Gąsienica-Makowski wierzy jednak, że tegoroczny słaby sezon i konkurencja innych stacji narciarskich w końcu doprowadzi do przełomu na Gubałówce. Obiecuje dalsze starania w tej materii.
„Kolejka linowo-terenowa na Gubałówkę powstała w 1938 roku i od tego czasu nieprzerwanie służy turystom i narciarzom. Po ostatniej modernizacji wagony kolejki pokonują 1,3 kilometrową trasę w niespełna 3,5 minuty i w ciągu godziny mogą przewieźć nawet 2 tysiące osób. Zamknięta trasa narciarska położona była bezpośrednio przy torze kolejki i była jedną z najstarszych w Polsce. Rodzina Byrcynów cofając zgodę na przejazd narciarzy przez ich tereny tłumaczyła, że przez lata PKL bezprawnie korzystał z ich działek, naruszając ich prawo własności” - czytamy na stronie internetowej krakowskiej rozgłośni.
Czy władzom państwowym i samorządowym uda się wreszcie rozwiązać ten poważny zakopiański problem?
Jerzy Bukowski
z Krakowa dla Portalu www.Poland.us
KATALOG FIRM W INTERNECIE