Nie ma to jak być świnią, ale pod warunkiem, że rodzimy dom, przepraszam: chlew znajduje się w którymś z państw Unii Europejskiej.
Jej urzędnicy wymyślili bowiem, że te zwierzęta muszą mieć zabawki: piłki, łańcuszki czy po prostu siano, aby się nie nudziły i nie atakowały siebie nawzajem. Od 1 stycznia br. takie właśnie wyposażenie chlewów nakazują przepisy unijne.
Zgodnie z tymi dyrektywami już w lutym inspektorzy weterynarii wybiorą się w teren, aby sprawdzić, czy hodowcy zadbali o stosowne atrakcje dla świń. Jeśli w chlewach nie będzie zabawek, powiadomiona zostanie policja, co może poskutkować odebraniem dotacji unijnych.
Rozumiem, że jest to dopiero pierwszy krok UE w dziedzinie uprzyjemniania życia zwierzętom hodowlanym i już wkrótce dowiemy się, jakie zabawki powinny mieć krowy w oborach, konie w stajniach oraz drób w kurnikach. Bo dlaczego tylko świnie mają być uprzywilejowane? Chyba że w nader postępowej Unii Europejskiej wszystkie zwierzęta mają być - jak u Orwella - równe, ale niektóre jednak równiejsze.
Jerzy Bukowski
Korespondencja z Krakowa
dla Portalu www.Poland.us
KATALOG FIRM W INTERNECIE