KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Wtorek, 26 listopada, 2024   I   11:39:46 AM EST   I   Leona, Leonarda, Lesławy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Pies wrogiem listonosza

08 stycznia, 2013

Listonosze ostrzegają się nawzajem przed agresywnymi psami i notują adresy domów, gdzie ryzyko pogryzienia jest największe - poinformował portal Sądeczanin.

„Nie pomaga nawet specjalny gaz, który ich zdaniem, tylko zwierzęta rozdrażnia. Pogryzienie przez psa to najczęstszy wypadek w tym zawodzie. Po apelu Poczty Polskiej sprawą mają zająć się sądeccy samorządowcy” - czytamy w nowosądeckim portalu.

Trudno dokładnie określić, ilu listonoszy miało takie przeżycia, bo niektórzy nie zgłaszają takich faktów swoim szefom.

„Gryzą ich zarówno psy z listy ras niebezpiecznych, jak i małe kundelki. Atakują psy ras niebezpiecznych biegające luzem i ratlerki, które znienacka wyskakują zza pleców lub nóg domowników. Często kończy się na zadrapaniach i podartym ubraniu służbowym, ale bywa jednak i tak, że potrzebne jest zwolnienie lekarskie i trzeba wzywać policję albo straż miejską, bo np. właściciel zwierzaka, który pogryzł listonosza nie chce pokazać zaświadczenia o szczepieniu psa przeciwko wściekliźnie” - napisano w Sądeczaninie.

Małgorzata Zelek, naczelnik poczty w Łososinie Dolnej, która pracuje w tym zawodzie już ponad 15 lat twierdzi, że mentalność mieszkańców wcale się nie zmieniła.

- Psy często naprawdę duże i groźne biegają sobie luzem wokół obejścia, mało które gospodarstwo ma ogrodzenie. Ludzie tak robili od lat i nie widzą w tym nic złego. Kończy się to tak, że żeby doręczyć pocztę niektórzy z listonoszy boją się nawet wyjść z samochodu. Nie zawsze udaje się dostarczyć przesyłkę, bo strach u listonosza zwycięża. Mało tego, potem ci sami gospodarze przychodzą do mnie na skargę, że nie dostali listu. Ich zdaniem mamy je doręczyć bez względu na zagrożeniu i już - powiedziała portalowi.

Jej zdaniem największy psi problem pracownicy poczty mają we wsiach, ale i w miastach, czy miasteczkach nie jest lepiej.

- Trzeba liczyć się z ryzykownym sprintem do drzwi domu i czekając odmawiać modlitwę, żeby ktoś szybko otworzył drzwi. Są jednak i tacy, których bawi to, że musimy odganiać się sami od ujadających burków. Ja do dzisiaj mam spore blizny na tylnej części ciała po ataku wilczura na jednym z sądeckich osiedli domków jednorodzinnych. Jego właściciel, osoba znana w mieście i zamożna, stwierdził beztrosko, że pies musi mieć swobodę. W jednym z domów po ogrodzie biegają amstaffy. Kiedyś tak zdenerwowały się na mój widok, że zaczęły się gryźć nawzajem, bo nie mogły dopaść mnie przez ogrodzenie. Nie mogłem nic wrzucić do zawieszonej na płocie skrzynki, bo te bestie dosięgały tam zębami. Skończyło się typowo: skarga, że list nie dostarczony. A co, miałem za te parę złotych życie stracić? - przyznał w rozmowie z Sądeczaninem  listonosz, który roznosi przesyłki na osiedlu, gdzie jest wiele jednorodzinnych domów, a prawie przy każdym swobodnie biega pies.

„Jeśli skrzynka pocztowa wisi na bramce, to pół biedy. Najgorzej, gdy jest na drzwiach wejściowych domu i trzeba jakoś się do niej dostać. Nie można przecież wrzucić listu przez płot do ogrodu. Czasem i w tym przypadku bywa niebezpiecznie” - napisano w portalu.

Dlatego małopolscy listonosze zbuntowali się i zaczęli coraz częściej zgłaszać przełożonym, że z powodu zagrożenia życia oraz zdrowia nie mogą wykonywać swoich obowiązków.

„Ci z kolei, przesłyli skargi do centrali. Okazało się, że to nie przypadek tylko prawdziwa plaga, bo wielu pracowników poczty, podczas roznoszenia paczek i listów na terenie Małopolski, zostało pogryzionych przez psy. Poczta Polska S.A. zareagowała i zwróciła się z apelem o pomoc do samorządów, by te przypomniały mieszkańcom o odpowiednim postępowaniu z czworonogami” - czytamy w Sądeczaninie.

A oto jego fragment:

„Każdego roku na terenie województwa małopolskiego ma miejsce kilkanaście przypadków pogryzień listonoszy przez psy. Do tego rodzaju wypadków dochodzi pomimo całej staranności i uwagi ze strony naszych pracowników. W związku z tym, że takie sytuacje mają miejsce najczęściej na terenach posesji, zwracam się z uprzejmą prośbą o pomoc w likwidacji potencjalnych zagrożeń poprzez apelowanie do mieszkańców o: zabezpieczenie psów znajdujących się na terenach posesji, instalowanie dzwonków na furtkach i bramach wjazdowych do posesji i instalowanie skrzynek pocztowych do doręczania korespondencji zwykłej.”

Teraz tym „gryzącym” problemem ma zająć się konwent wójtów i burmistrzów powiatu nowosądeckiego.

\"\"Jerzy Bukowski
Korespondencja z Krakowa
dla Portalu www.Poland.us