Co pewien czas któryś z członków rządu Donalda Tuska zabłyśnie tak oryginalną wypowiedzią, że trudno przejść nad nią do porządku dziennego bez choćby krótkiego komentarza, chociaż często trudno znaleźć odpowiednie wyrazy.
Ostatnio popisał się takimi “skrzydlatymi słowami” minister administraci i cyfryzacji Michał Boni, który ma stanąć na czele rządowej rady monitorującej przejawy „mowy nienawiści”, głównie w internecie, ale nie tylko.
Tłumacząc ideę tego projektu na antenie radia TOK FM zapewniał, że nie jest to w żadnym wypadku powrót cenzury, a jedynie wprowadzenie swoistej tamy przeciwko obojętności na sformułowania, które można zakwalifikować jako przejawy takiej właśnie mowy. I wtedy padły słowa:
- Nie będzie żadnej cenzury. Nikt tu niczego nie będzie blokował. Chodzi o to, żeby po prostu troszkę inną normę wprowadzić w tym, co się dzieje na forach internetowych, ale też w kościołach w czasie niedzielnych kazań. Padają tam słowa poza normą deprecjonujące polski rząd.
No to się Episkopat Polski ucieszy. Skoro biskupi nie potrafią sobie sami poradzić z krnąbrnymi kapłanami, którzy sieją “mowę nienawiści”, zatruwając wiernych nieufnością, a może nawet wrogością wobec miłościwie nam panującej koalicji, to przyjdzie im w sukurs rządowa rada z ministrem Bonim na czele.
Z pyszna będą się mieli tacy duchowni, jak wikary parafii w Sadownem ksiądz Tomasz Duszkiewicz, który został szybko namierzony - po donosie „życzliwego” parafianina - przez miejscową policję po nieprawomyślnej, antyrządowej homilii; jej funkcjonariusze udali się natychmiast do leżącego w szpitalu proboszcza, aby poinformować go o tym, kogo trzyma pod swoim dachem.
Ciekawe, komu trzeba będzie przedstawiać treść homilii do akceptacji i czy w każdej parafii powstanie specjalny zespół monitorujący wszystkich działających na jej terenie kapłanów. Kto będzie podejmował ostateczną decyzję o tym, czy poziom „mowy nienawiści” u danego księdza przekroczył już wyznaczone przez światłą radę granicę? A jak będzie z oceną tych duchownych, którzy mówią nie z kartki, ale z głowy? Komu zleci się ich nagrywanie podczas mszy świętych? Przecież zaprawionych w tym dziele byłych esbeków i ich tajnych współpracowników może być za mało, a poza tym stępiał im już nieco słuch.
Wielkie brawo, panie ministrze, widać że bliskie i miłe są panu praktyki donoszenia na bliźnich. Czyżby odzywała się w ten sposób pańska mało chwalebna przeszłość w tej materii?
Jerzy Bukowski
Korespondencja z Krakowa
dla Portalu www.Poland.us
KATALOG FIRM W INTERNECIE