W urzędach wojewódzkich zapanowały ostatnio ogromne podniecenie i nastrój radosnego oczekiwania. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji postanowiło bowiem wydać wojnę \"różowemu sektorowi\", czyli domom publicznym, zakamuflowanym pod nazwami agencji towarzyskich, gabinetów odnowy biologicznej, salonów masażu. Przeprowadzenie szczegółowych kontroli zlecono wojewodom, którzy mają dokonać wszechstronnej i bezlitosnej lustracji, wykorzystując do tego zbożnego celu policję, sanepid, straż pożarną, inspekcję budowlaną i inne kompetentne służby.
Wyobrażam sobie, jak trudne będą ich rozmowy z małżonkami. Kobiety są przecież z natury podejrzliwe i zapewne wiele z nich będzie się poważnie obawiać, aby ich mężowie nie wypełniali tym razem swych obowiązków służbowych zbyt...dogłębnie. Nadmierne zaangażowanie w pracę może stać się w tej drażliwej sytuacji przyczyną niejednej domowej awantury, a kto wie, czy i nie trwałego rozkładu pożycia małżeńskiego.
Właściciele agencji, gabinetów i salonów robią dobrą minę do złej gry, twierdząc że prowadzą w pełni legalną działalność, drobiazgowo przestrzegając wszystkich możliwych przepisów, od administracyjnych poczynając, a na sanitarno-higienicznych kończąc. Z pewnością wielu z nich jest jednak w niezłym strachu, bo powszechnie wiadomo że władza, jeśli tylko chce, zawsze może znaleźć jakieś - choćby i wydumane - uchybienia w nieodpowiadającej im działalności gospodarczej obywateli. Skoro MSWiA zdecydowało się zaś już na wdrożenie kontroli w "różowym sektorze", to z pewnością właśnie w celu udowodnienia, że łamane jest tam prawo i należy zamknąć część lokali.
Atmosfera nie jest obecnie w Polsce przychylna dla propagowania pornografii, rozpusty i rozwiązłości. Prawo i Sprawiedliwość ewidentnie dąży do wyeliminowania z rynku usług jak największej liczby domów publicznych oraz ukrócenia ulicznej prostytucji, usiłuje też walczyć z ostentacyjnym propagowaniem erotycznych usług w internecie i w ogłoszeniach gazetowych.
Znawcy zagadnienia podkreślają, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, niż to się wydaje politycznym decydentom. Spora część ofert ma bowiem ściśle prywatny charakter: jedna lub więcej dziewczyn wynajmuje mieszkanie i zaprasza do niego - za pośrednictwem gazetowych oraz internetowych inseratów - spragnionych seksualnych wrażeń panów. Nie jest to żaden klub, salon, ani agencja, nie ma więc też mowy o rejestrowaniu działalności gospodarczej i poddawania się surowym przepisom prawa. Każdemu wolno przecież robić u siebie to, co mu się żywnie podoba, a prostytucja nie jest w Polsce karana; z mocy prawa ściga się jedynie sutenerów i kuplerów.
Wielu sprytnych właścicieli agencji towarzyskich, salonów masażu oraz gabinetów odnowy biologicznej z pewnością wyrejestruje się w najbliższym czasie w urzędach i otoczy dyskretną opieką pracujące dla nich - ale z formalnego punktu widzenia świadczące usługi seksualne wyłącznie na własny rachunek - dziewczyny. A jeżeli one same nie pójdą na współpracę z władzami, donosząc im na wyzyskujące je osoby, to udowodnienie jakiegokolwiek łamania prawa będzie praktycznie niemożliwe.
Tej wojny nie można więc wygrać całkowicie, ale jakieś ofiary z pewnością będą. Jeżeli tylko wysłani przez wojewodów kontrolerzy nie dadzą się omamić wdziękom swawolnych niewiast, ale skupią uwagę wyłącznie na szukaniu najdrobniejszych nawet uchybień w zarejestrowanych placówkach "różowego sektora", do zamknięcia zakwalifikowane może być sporo spośród nich, szczególnie takich, za którymi nie stoją żadne poważne układy sił i interesów.
Pozostaje jeszcze pytanie, czy inspektorzy będą stuprocentowo rzetelni i absolutnie nie dadzą się skorumpować, bezkompromisowo odmawiając przyjęcia łapówek w naturze lub w gotówce za przymknięcie oka na takie czy inne niedomogi. A urzędnik jest przecież tylko grzesznym człowiekiem, więc może ulec pokusie. Trudno zaś podejrzewać, że wojewodowie wyślą do przybytków płatnej miłości wyłącznie kobiety, w dodatku o skrajnie feministycznych lub radykalnie radiomaryjnych przekonaniach, bo nie ma ich na tyle, by sprostać temu zadaniu. Szykuje nam się nader ciekawa batalia obyczajowa.
Jerzy Bukowski
"Magazyn Centrum"
KATALOG FIRM W INTERNECIE