W polickich szkołach od początku września serwowane są dwa rodzaje obiadów, których dostarcza dwóch odrębnych podwykonawców: biedniejsze dzieci jedzą z plastikowych naczyń, a te, których rodziców stać, by płacić za posiłki z ceramicznych - poinformowała Telewizja TVN 24.
Taka zmiana zasad dożywiania uczniów stanowi pokłosie rozstrzygniętego przez miejscowy Ośrodek Pomocy Społecznej przetargu na dożywianie dzieci z biednych rodzin, który wygrała firma cateringowa. Właśnie ona zaproponowała najniższą cenę (według wytycznych ustawy o zamówieniach publicznych) i serwuje obiady podopiecznym OPS. Dostają oni plastikowe talerze i sztućce, stoją również w innej kolejce, niż uczniowie, których rodzice płacą za obiady. Posiłki dla tych drugich przygotowują przedsiębiorcy dzierżawiący szkolne stołówki i są im one wydawane na ceramicznej zastawie.
Rodzice korzystający z pomocy Ośrodka są zbulwersowani podziałem. Zaś ich dzieci nie chcą jeść w stołówce, bo się wstydzą. Część rodziców w ogóle zrezygnowała więc z dożywiania swych pociech w szkole - czytamy na stronie internetowej TVN 24.
Dyrekcja OPS i władze gminy szukają sposobu na wybrnięcie z tej sytuacji, którą uznają za nienormalną i szkodliwą wychowawczo.
Jest dwóch oferentów, którzy żywią dzieci w szkolnej stołówce i to jest najgorsza sprawa. Szukamy rozwiązania, żeby wyjść z tej patowej sytuacji - powiedziała na antenie TVN24 Gabriela Doba, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Policach.
Jej zdaniem winne są przepisy, które obligują do wyboru tańszej oferty. Uważa ona, że karmienie dzieci powinno być wyłączone spod działania ustawy o zamówieniach publicznych, ponieważ niekorzystnie zderzają się tutaj aspekt społeczny z aspektem ekonomicznym.
Trudno nie przyznać jej racji.
Jerzy Bukowski
Korespondencja z Krakowa
dla Portalu www.Poland.us
KATALOG FIRM W INTERNECIE