Z tytułu pełnionej funkcji przewodniczącego Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego przy Towarzystwie Miłośników Historii i Zabytków Krakowa często bywam na szczycie polskiej Mogiły Mogił, gdzie z uwagą przysłuchuję się rozmowom prowadzonym tam przez krakowian i turystów, którzy zdecydowali się na tak długi spacer po Lesie Wolskim, że dotarli aż na wzgórze Sowiniec.
Aby tam dojść, trzeba poświęcić bowiem trochę czasu i wysiłku. Zdecydowana większość przyjeżdżających pod ogród zoologiczny osób ogranicza się do oglądnięcia jego mieszkańców, ewentualnie przejścia najwyżej kilkuset metrów na którąś z pobliskich polan oraz skorzystania z usług małej gastronomii w bezpośrednim sąsiedztwie zoo. Jeśli ktoś podejmuje więc wysiłek dotarcia pod i na kopiec Piłsudskiego, można domniemywać, że czyni to w pewnej przynajmniej mierze z pobudek patriotycznych.
Z moich wieloletnich obserwacji wynika, że stan wiedzy historycznej rodaków pogarsza się z roku na rok. Mimo że na szlaku wiodącym na Sowiniec są umieszczone drogowskazy z nazwą kopca, a pod nim znajduje się duża tablica informująca o burzliwych dziejach Mogiły Mogił, to bardzo często wychodzący na szczyt ludzie nie mają pojęcia, gdzie dotarli, chociaż - sądząc po ich wieku - chodzili do szkół już po 1989 roku.
Najlepiej słychać to w rozmowach telefonicznych ("na kopcu jestem; na jakim?; no tym w Lasku Wolskim") i odpowiedziach na pytania dzieci. Nawet jeżeli rodzice wiedzą, że to kopiec usypany ku czci Komendanta, nie potrafią powiedzieć im zbyt wiele o jego życiu i dokonaniach, o epopee legionowej, o wojnie 1920 roku. Całkiem bezradni są zaś, kiedy padają pytania, co oznaczają daty 1914 i 1918 oraz litery JP i LP na granitowej płycie wieńczącej Mogiłę Mogił.
Jeśli na szczycie jest akurat ktoś z naszego Komitetu lub jakaś osoba mająca podstawową wiedzę o historii Polski w XX wieku, udaje się niekiedy przeprowadzić krótką, ale treściwą lekcję o najnowszych dziejach Rzeczypospolitej i o dramatycznych losach kopca. Kiedy nie ma nikogo takiego, dla większości tych, którzy wyszli na szczyt, jest to li tylko dobry punkt obserwacyjny, z którego doskonale widać Kraków, lotnisko w Balicach, a przy dobrej pogodzie Babią Górę i Tatry.
Jerzy Bukowski
Korespondencja z Krakowa
dla Portalu www.Poland.us
KATALOG FIRM W INTERNECIE