Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych oraz Grupa Rekonstrukcji Historycznych NSZ zaapelowały do organizacji kombatanckich i grup rekonstrukcyjnych o solidarne stanowisko w sprawie obchodów tegorocznego Święta Niepodległości, a zwłaszcza o \"daleko posuniętą ostrożność co do prezydenckich pomysłów alternatywnego mobilizowania podatnych na to środowisk\".
Niepokój tych stowarzyszeń spowodowany został zapowiedzią Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, który 1 sierpnia zwrócił się do weteranów Powstania Warszawskiego o udział 11 listopada w „wielkim wspólnotowym marszu niepodległości”, a kilka dni później zaprosił na spotkanie w tej sprawie przedstawicieli Związku Powstańców Warszawskich, Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Ogólnopolskiego Związku Żołnierzy Batalionów Chłopskich, Związku Inwalidów Wojennych oraz Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych, a także prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz, reprezentantów Ministerstwa Obrony Narodowej, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Muzeum Historii Polski, Muzeum Powstania Warszawskiego.
Ponieważ do tej pory Marszu Niepodległości odbywał się pod patronatem Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, jego członków oburzyło pominięcie przez głowę państwa nie tylko ich stowarzyszenia, ale także wielu innych organizacji kombatanckich, co może sugerować, że Prezydent RP chce podzielić to środowisko. W dodatku na spotkaniu padła propozycja zawiązania alternatywnego marszu i zakazu organizowania Marszu Niepodległości w dotychczasowej formule jako niezależnej inicjatywy obywatelskiej.
Zapytany - jako rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie oraz animator wielu uroczystości patriotycznych pod Wawelem - przez portal NaszDziennik.pl o ocenę tej sytuacji, odpowiedziałem:
- W organizacji tego typu wydarzeń wymagana jest wielka ostrożność. Przede wszystkim, jeżeli pan prezydent chciałby być rzeczywiście ponad podziałami, to musi zaprosić do uczestnictwa w tych rozmowach wszystkie organizacje, szczególnie warszawskie. Jakakolwiek wybiórczość od razu będzie stwarzała atmosferę, że są to jedynie pozory pojednania czy porozumienia, a nie rzeczywista chęć uniknięcia konfliktu w dniu 11 Listopada. Jeżeli prezydent chce być człowiekiem, który łagodzi i stara się doprowadzać do porozumień oraz jedności, to może nie powinien starać się przejąć inicjatywy organizowania Marszu Niepodległości, a jedynie wesprzeć jego twórców i objąć nad nim - oczywiście w porozumieniu z nimi - honorowy patronat. Zwłaszcza że uroczystości tego typu przygotowują od kilku lat władze samorządowe, a nie państwowe.
Dotychczasowi organizatorzy wystosowali już do Kancelarii Prezydenta RP szereg pytań, oczekując na uściślenie sytuacji, w której mogą odbyć się dwie równoległe ceremonie patriotyczne o tej samej nazwie, jeśli inicjatywa głowy państwa zostanie realizowana bez udziału Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.
Jego prezes Witold Tumanowicz powiedział temu samemu portalowi:
- Jak co roku zorganizujemy ten jeden, prawdziwy Marsz Niepodległości, chociaż w pełni zdajemy sobie sprawę, że Prezydent RP ma oczywiście prawo do organizowania państwowych uroczystości w dniu 11 listopada. Nie uważamy jednak, by Bronisław Komorowski był dobrą osobą, która mogłaby stanąć na czele społecznych obchodów. Po pierwsze dlatego, że Marsz Niepodległości został zorganizowany niejako w opozycji do biernej postawy władzy w kwestii obrony suwerenności i szkodliwej polityce zabijania świadomego patriotyzmu. Po drugie, marsz zainicjowały środowiska narodowe i rozwinął się on przy oddolnej, życzliwej pomocy zwykłych obywateli. Nie widzę więc potrzeby, aby w tym dniu organizować dodatkowy marsz.
Związek Żołnierzy NSZ zwrócił natomiast uwagę na jeszcze jeden bardzo waży aspekt sytuacji związanej z inicjatywą rzekomego „marszu ponad podziałami”, gdyż to „właśnie ośrodek prezydencki był inicjatorem kagańcowej nowelizacji ustawy o zgromadzeniach publicznych, która w sposób istotny i wbrew Konstytucji ogranicza wolność zgromadzeń w naszym kraju”.
Tę kwestię podniósł również Tumanowicz, mówiąc NaszemuDziennikowi.pl:
- Warto zaznaczyć hipokryzję prezydenta, który z jednej strony wyciąga rękę w celu organizowania podobno wspólnego marszu ponad podziałami, a w tym samym czasie wprowadza ustawę, która ma drastycznie ograniczyć wolność zgromadzeń i wolność słowa. Tak jak mówię, widzę pełną hipokryzję prezydenta obliczoną jedynie na zyskanie popularności i pacyfikację Marszu Niepodległości.
Doradca Prezydenta Komorowskiego do spraw historycznych i dziedzictwa narodowego profesor Tomasz Nałęcz powiedział zaś „Rzeczypospolitej”:
„- To ma być pochód nawiązujący do wielkich narodowych marszów z lat 1916 i 1918. Marzeniem prezydenta jest, aby było jak najmniej negatywnych emocji związanych z tym pochodem. Apel do kombatantów spotkał się z różnymi komentarzami. Najgłośniejsze zawsze będą te nieżyczliwe. Prezydent z chęci maksymalnego obniżenia napięcia politycznego chce, aby najważniejszymi postaciami w tym pochodzie byli kombatanci.”
Skoro takie są zamiary głowy państwa, to dlaczego na pierwsze spotkanie nie zostali poproszeni przedstawiciele stowarzyszenia, które do tej pory organizowało Marsz Niepodległości? Czyżby Prezydent RP popełnił kolejną ze swych słynnych gaf? Nie jest jednak jeszcze za późno, aby ją naprawić.
Jerzy Bukowski
Korespondencja z Krakowa
dla Portalu www.Poland.us
KATALOG FIRM W INTERNECIE