Nic dziwnego, że Hillary Clinton trzęsie się z nienawiści, gdy słyszy nazwisko Barak Obama. Któż by pomyślał jeszcze kilka miesięcy temu, że tej aroganckiej i pewnej siebie byłej Pierwszej Damie Ameryki i senatorce ze stanu Nowy Jork stanie na drodze nikomu nieznany na politycznej scenie murzyn z Illinois? Gdyby nie on Clinton mogłaby być w zasadzie pewna nominacji Partii Demokratycznej na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych. Niewykluczone jednak, że otrzyma ją senator z Illinois, choć demokraci będą mieli twardy orzech do zgryzienia – na kogo postawić, żeby wygrał z kandydatem republikańskim – na kobietę czy na osobnika o czarnym kolorze skóry? Kogo Amerykanie przełkną łatwiej, zwłaszcza, że oboje z nich mają daleko idące lewicowe, jeśli nie lewackie poglądy. Gdzie dwóch się bije...
Clintonowa wciąż zajmuje lepszą pozycję, ale dystans między nimi się gwałtownie zmniejsza. Sama jest sobie winna. Barak Obama, choć też jest osobą mocno kontrowersyjną z uwagi na muzułmańską przeszłość zachwowuje polityczny zdrowy rozsądek i przynajmniej na razie nie obraża ani wszystkomogącej prasy ani elektoratu nieprzemyślanymi wypowiedziami. Harda Clintonowa, przeciwnie – właśnie zapowiedziała dziennikarzom, że odmówi wywiadu każdemu, kto będzie dociekał w czasie rozmowy historii związanych z administracją byłego prezydenta Billa Clintona. (Chodzi to o wszystkie błędy i nieprawości Clintonów w czasie ośmiu lat sprawowania władzy w Stanach Zjednoczonych). Zresztą Clintonowa od dawna postępuje wedle zacnej i dobrze wypróbowanej w innej części globu „demokratycznej’ zasady – kto nie myśli tak ja ja, nie wolno mu myśleć wcale.
Najlepszym dowodem jak działają Clintonowie jest ostatnia afera związana z rodzinną fundacją. Okazuje się, że Bill i Hillary Clinton nie wywiązali się w całości z obowiązku przedstawienia komisji senackiej dochodów i zapomnieli dodać, że od roku 2001 kiedy założyli fundację charytatywną na swoje nazwisko, odpisali od podatków 5 milionów dolarów przekazując w istocie na cele dobroczynne tylko 1,5 miliona. Rzecznik prasowy Clintonow Philippe Reines poiinformował w środę, że omyłka została już skorygowana. Tylko tyle. Podobne „omyłki”popełnili także inni politycy posiadający rodzinne organizacje charytatywne, między innymi były przewodniczący większości w Senacie republikanin Bill Frost oraz demokratka, obecna marszałek Kongresu Stanów Zjednoczonych Nancy Pelosi.
Przeciętny Amerykanin ma pełne prawo zapytać - jeśli politycy, którzy mają gęby pełne frazesów o dobru państwa oszukują w milionach dolarów na podatkach, dlaczego ja nie mam sobie uszczknąć marnych kilkuset dolarów?
Maryla Barańska
"Magazyn Centrum"
KATALOG FIRM W INTERNECIE