KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 24 listopada, 2024   I   03:16:09 AM EST   I   Emmy, Flory, Romana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Chmury nad Clintonową

26 marca, 2007

Nic dziwnego, że Hillary Clinton trzęsie się z nienawiści, gdy słyszy nazwisko Barak Obama. Któż by pomyślał jeszcze kilka miesięcy temu, że tej aroganckiej i pewnej siebie byłej Pierwszej Damie Ameryki i senatorce ze stanu Nowy Jork stanie na drodze nikomu nieznany na politycznej scenie murzyn z Illinois? Gdyby nie on Clinton mogłaby być w zasadzie pewna nominacji Partii Demokratycznej na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych. Niewykluczone jednak, że otrzyma ją senator z Illinois, choć demokraci będą mieli twardy orzech do zgryzienia – na kogo postawić, żeby wygrał z kandydatem republikańskim – na kobietę czy na osobnika o czarnym kolorze skóry? Kogo Amerykanie przełkną łatwiej, zwłaszcza, że oboje z nich mają daleko idące lewicowe, jeśli nie lewackie poglądy. Gdzie dwóch się bije...

Kilka dni temu opublikowano w Stanach Zjednoczonych kolejne wyniki kolejnej ankiety – tu opinię publiczną zwłaszcza w przedwyborczym okresie bada się co chwilę. Z ankiety wynika, że Barak (którego środkowe imie jest Husajn!) cieszy się obecnie większym poparciem, zwłaszcza wśród czarnego elektoratu niz Clintonowa. Opowiada się za nim 24 procent Amerykanów w porównaniu do anemicznych 17 procent sprzed dwóch tygodni. Spadła natomiast w tym samym okresie popularność Hillary z 41 procent do 36 procent. Murzyni do tej pory chętniej popierali Clintonową a to dlatego, że nie darzą oni sympatią ani szacunkiem tych czarnych, którzy czymkolwiek wybijają się w świecie białych. Uważają to za „zdradę swojego ludu”. To niewolnicze myślenie cechuje zdecydowaną większość czarnych obywateli Ameryki, dlatego wciąż pozostają w tyle za resztą mniejszości etnicznych, a nawet latynosami.

Clintonowa wciąż zajmuje lepszą pozycję, ale dystans między nimi się gwałtownie zmniejsza. Sama jest sobie winna. Barak Obama, choć też jest osobą mocno kontrowersyjną z uwagi na muzułmańską przeszłość zachwowuje polityczny zdrowy rozsądek i przynajmniej na razie nie obraża ani wszystkomogącej prasy ani elektoratu nieprzemyślanymi wypowiedziami. Harda Clintonowa, przeciwnie – właśnie zapowiedziała dziennikarzom, że odmówi wywiadu każdemu, kto będzie dociekał w czasie rozmowy historii związanych z administracją byłego prezydenta Billa Clintona. (Chodzi to o wszystkie błędy i nieprawości Clintonów w czasie ośmiu lat sprawowania władzy w Stanach Zjednoczonych). Zresztą Clintonowa od dawna postępuje wedle zacnej i dobrze wypróbowanej w innej części globu „demokratycznej’ zasady – kto nie myśli tak ja ja, nie wolno mu myśleć wcale.

Najlepszym dowodem jak działają Clintonowie jest ostatnia afera związana z rodzinną fundacją. Okazuje się, że Bill i Hillary Clinton nie wywiązali się w całości z obowiązku przedstawienia komisji senackiej dochodów i zapomnieli dodać, że od roku 2001 kiedy założyli fundację charytatywną na swoje nazwisko, odpisali od podatków 5 milionów dolarów przekazując w istocie na cele dobroczynne tylko 1,5 miliona.  Rzecznik prasowy Clintonow Philippe Reines poiinformował w środę, że omyłka została już skorygowana. Tylko tyle. Podobne „omyłki”popełnili także inni politycy posiadający rodzinne organizacje charytatywne, między innymi były przewodniczący większości  w Senacie republikanin Bill Frost oraz demokratka, obecna marszałek Kongresu Stanów Zjednoczonych Nancy Pelosi.
Przeciętny Amerykanin ma pełne prawo zapytać - jeśli politycy, którzy mają gęby pełne frazesów o dobru państwa oszukują w milionach dolarów na podatkach, dlaczego ja nie mam sobie uszczknąć marnych kilkuset dolarów?

Maryla Barańska
"Magazyn Centrum"