Można różnie oceniać profesora Aleksandra Krawczuka (jako minister kultury i sztuki u schyłku PRL zasłynął omyłkowym sprowadzeniem do Polski zwłok Bogu ducha winnej Ukrainki zamiast Witkacego), ale trzeba przyznać, że w roli popularyzatora kultury antycznej zrobił on bardzo wiele. Autorski program telewizyjny \"Antyczny świat profesora Krawczuka\" oglądała od połowy lat 70. do 1990 roku ogromna widownia i zbierał on znakomite recenzje, a po jego kolejne książki ustawiały się długie kolejki.
Nic więc dziwnego, że list gratulacyjny z okazji 90. rocznicy urodzin wystosował do niego prezydent Bronisław Komorowski, który napisał m.in.:
"Należę do pokolenia, dla którego Pana książki stanowiły nieodzowną część domowych bibliotek. Chętnie sięgaliśmy po wspaniałe opowieści, biografie rzymskich cesarzy i cesarzowych, śledziliśmy losy Alkibiadesa i Heroda, poznawaliśmy codzienność antycznych miast i imperiów."
Przyjmując ten list z rąk wojewody małopolskiego Jerzego Millera jubilat stwierdził, że odbiera gratulacje "w imieniu pokolenia, które przeżyło wojnę i odbudowało Polskę". Poinformował też, iż podobne pisma otrzymał od marszałek Sejmu Ewy Kopacz i innych osób.
- To są adresy kierowane do mnie głównie jako nestora historyków i reprezentanta pokolenia, które doświadczyło najbardziej dramatycznych losów w dziejach polskich. Miałem 17 lat, kiedy wybuchła wojna, przeżyłem okupację, byłem żołnierzem Armii Krajowej, potem okres stalinizmu, wszystkie etapy Polski Ludowej, praca na uniwersytecie, odbudowa kraju, przesunięcie granic i związana z tym wędrówka wielu milionów; brak dostępu do książki i kultury. I nagle to wszystko trzeba było nadrobić. Tego dokonało moje pokolenie. Z tego jestem dumny i uważam, że te piękne słowa są skierowane nie tylko do mnie, ale do całego mojego pokolenia - tych urodzonych w latach 20., którzy przeżyli wszystko co najtragiczniejsze. Aleśmy przeżyli i to myśmy Polskę odbudowali. I z tego jestem dumny" - powiedział podczas uroczystości w gabinecie wojewody (cytat za depeszą Polskiej Agencji Prasowej).
Odbierając od Millera grafikę "Porwanie Prozerpiny", prof. Krawczuk podziękował w charakterystyczny dla siebie sposób:
- Bogowie starożytni interesowali się głównie miłostkami i przez to nie mieli głowy do sporów teologicznych, dlatego w starożytności wojen religijnych nie znali. Myśmy dali światu naukę, bo wszystkie nazwy przedmiotów, jak historia, fizyka, filozofia, matematyka są greckie; myśmy wymyślili igrzyska olimpijskie i demokrację. Więc bądźcie wdzięczni nam i dziękujcie. Jak cieszy się Zeus na Olimpie gdy widzi, jak Chińczycy wynoszą na Mont Everest znicz olimpijski, prawda? Tego jeszcze w świecie nie było.
PAP przypomniała, że prof. Aleksander Krawczuk był - jako historyk starożytności, pisarz i eseista - całe życie związany z Krakowem, a zawodowo z Uniwersytetem Jagiellońskim.
"Urodził się 7 czerwca 1922 roku w Krakowie jako najstarszy z trójki rodzeństwa. Podczas okupacji był żołnierzem Armii Krajowej. W 1945 roku rozpoczął studia filologii klasycznej i historii w Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie od 1949 roku pracował kolejno jako: asystent, adiunkt, docent, profesor nadzwyczajny i zwyczajny - przez pół wieku w tym samym budynku przy ul. Studenckiej 3. W 1962 roku opublikował pierwszą książkę popularnonaukową <Juliusz Cezar>, za którą poszło w latach następnych blisko 40 innych, podających w sposób przystępny i żywy wiedzę o starożytnej Grecji i Rzymie. Większość jego książek została przełożona na języki obce. W latach 1986-1989 był ministrem kultury i sztuki, w latach 1991-1997 posłem I i II kadencji. Od 1988 prezes krakowskiego oddziału Fundacji Kultury Polskiej" – czytamy w depeszy PAP.
Od wielu lat jest uczestnikiem słynnych biesiad przy tzw. stoliku profesorskim w kawiarni hotelu "Grand", można go też spotkać w antykwariatach (nie tylko krakowskich), na giełdach staroci, a także na meczach ukochanej Cracovii. Lubi określać się mianem ostatniego Rzymianina.
Jerzy Bukowski
Korespondencja z Krakowa
dla Portalu www.Poland.us
KATALOG FIRM W INTERNECIE