Sąd Okręgowy w Krakowie skazał czterech byłych milicjantów (funkcjonariuszy z plutonu specjalnego ZOMO), oskarżonych o napaść na uczestników pokojowej manifestacji na Wawelu 3 maja 1987 roku, na kary po kilkanaście miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata; wobec dwóch postępowanie zostało umorzone - poinformowała Polska Agencja Prasowa.
Sprawa nabrała rozgłosu, kiedy jeden z pobitych opozycjonistów, Maciej Gawlikowski z Konfederacji Polski Niepodległej, nakręcił o niej film pt. „Fachowcy”, posiłkując się materiałami operacyjnymi dawnej Służby Bezpieczeństwa. Udowodnił w nim, że występujący po cywilnemu i tworzący tzw. „drugi szereg” podczas patriotycznych manifestacji funkcjonariusze komunistycznej bezpieki, wspomagani przez zaprawionych w biciu ludzi ZOMO-wców (byli wśród nich bokserzy), bez najmniejszego powodu rzucili się na uczestników 3-Majowej demonstracji sprzed 15 lat. Po jego emisji w Telewizji Polskiej w styczniu 2007 roku pracę w archiwum małopolskiej komendy policji stracili dwaj występujący w filmie funkcjonariusze.
Korzystając ze zgromadzonych przez Gawlikowskiego materiałów, pion prokuratorski Krakowskiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej wniósł akt oskarżenia do sądu przeciw Kazimierzowi L., Andrzejowi Cz., Ryszardowi R., Krzysztofowi H., Kazimierzowi Z. i Janowi D. o to, że „będąc funkcjonariuszami państwa komunistycznego, dopuścili się zbrodni komunistycznej, biorąc udział w pobiciu 12 uczestników manifestacji patriotycznej 3 maja 1987 roku na Wawelu”, narażając ich na bezpośrednie niebezpieczeństwo doznania ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia. Jeden z uczestników manifestacji miał m.in. złamane lewe ramię, żuchwę, żebra oraz obrażenia nogi; dwóch miało złamane nosy, a inne osoby - liczne potłuczenia i „obrażenia naruszające nietykalność osobistą”.
Podczas rozpoczętego w lutym 2010 roku procesu oskarżeni nie przyznali się popełnienia zarzucanego im czynu, a w złożonych wyjaśnieniach zaprzeczyli popełnieniu tego przestępstwa.
„Sąd uznał winę Kazimierza L. i skazał go na dwa lata i 10 miesięcy pozbawienia wolności; Ryszardowi R. i Krzysztofowi P. wymierzył kary po dwa lata i osiem miesięcy więzienia; a Andrzejowi Cz. karę dwóch lat i czterech miesięcy. Na mocy amnestii wszystkie kary złagodził o połowę i zawiesił ich wykonanie na dwa lata próby. Zarządził także podanie nazwisk tych oskarżonych do publicznej wiadomości. Za winnych uznał także Kazimierza Z. i Jana Dz., ale postępowanie wobec nich umorzył. Jak podkreślił sąd, w ten sposób zróżnicował wyroki w zależności od roli, jaką odegrali oskarżeni w pobiciu” - czytamy w depeszy PAP.
Na ogłoszenie wyroku nie stawił się żaden z oskarżonych, licznie przybyli zaś dawni opozycjoniści; część z nich występowała w charakterze oskarżycieli posiłkowych.
„Funkcjonariusze milicji, których zadaniem jest stanie na straży praworządności, nie powinni atakować pokojowej manifestacji. Zastosowane przez nich środki i stopień agresji nie były niczym uzasadnione” - napisał Sąd Okręgowy w uzasadnieniu wyroku.
- Jestem zaskoczony, bo przez 20 lat, od kiedy ta sprawa się toczy, zwątpiłem w to, że uda się doprowadzić do skazania sprawców tego bestialskiego pobicia. Ten wyrok przywraca trochę wiary w sprawiedliwość. Szkoda, że ława oskarżonych jest tak krótka, że nie ma tu innych sprawców i że nie ma mocodawców. Ale dobre i to. Sąd pokazał, że funkcjonariusz publiczny nie może bestialsko bić ludzi, że nawet po 25 latach zbrodnie komunistyczne można napiętnować - powiedział PAP Maciej Gawlikowski, autor filmu, od którego wszystko się zaczęło i zarazem jeden z oskarżycieli posiłkowych.
Inny z uczestników manifestacji, bardzo aktywny w latach 80. członek KPN Ryszard Bocian dodał:
- Nie spodziewałem się, że tak pozytywnie i zgrabnie zostanie to rozstrzygnięte. To nasza determinacja i nieznany mi z nazwiska funkcjonariusz SB z wydziału T, czyli technicznego, doprowadziły do takiego końca. Człowiek ten opisał puszkę z filmem z manifestacji jako „wypadek w Nowej Hucie” i dzięki temu ten film się zachował i był głównym dowodem oskarżenia. Bez niego nie byłoby wyroku.
Jak podkreślił prokurator Marek Kowalcze z IPN, kary w większości przypadków są zgodne z wnioskami prokuratury. Po analizie uzasadnienia wyroku podejmie decyzję, czy wystąpi z apelacją. Podobnie wypowiadali się adwokaci skazanych.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE