Małysz konsultantem w PZN

Według zapowiedzi naszego mistrza nie będzie to bynajmniej doradztwo "na telefon", ale całkiem realne i fachowe.

- Bądźmy szczerzy: mamy skocznie w Szczyrku i w nieodległej Wiśle, gdzie ja mieszkam. Większość przygotowań będzie opartych na tych dwóch obiektach. Co prawda jest jeszcze skocznia w Zakopanem, do którego można jednak dojechać w niecałe dwie godziny. Gdy tylko będzie taka potrzeba to zjawię się w stolicy Tatr. Chętnie będę uczestniczył w zgrupowaniach, jak tylko wyrażą taką chęć trenerzy. Jeśli będzie potrzeba, aby pojechać gdzieś na zgrupowanie za granicę, czy jakieś zawody, to jest również możliwe. To, że będę w tym sezonie pomagał skoczkom, to nie jest więc duża nowość. Może bardziej takową jest fakt, że także dwuboiści chcą z niej skorzystać. Ja się tylko cieszę, że są osoby, które chcą przyjąć moją pomoc - powiedział Małysz (cytat za depeszą Polskiej Agencji Prasowej), który już w minionym sezonie nieoficjalnie pomagał członkom kadry młodzieżowej prowadzonej przez jego kolegę ze skoczni Roberta Mateję.

"Orzeł z Wisły" przyznał, że po zakończeniu kariery czasami tęsknił za skokami, szczególnie gdy oglądał je w telewizji, ale doskonale wie, że nie jest możliwe, aby wrócił jako zawodnik, bo nie pozwala na to wiek i waga. Nie wyklucza jednak, że być może w przyszłości odda jeszcze jakiś skok.

Małysz pochwalił nowe przepisy FIS odnośnie kombinezonów, jakie mają obowiązywać od sezonu 2012/2013 (ich wymiary mają być bardzo dokładnie dopasowane do ciała skoczka), ponieważ "ukróci to manipulacje z ubraniami skoczków, w stylu rozszerzania <kroku> itp". Podkreślił też, że nowa funkcja w PZN nie przeszkodzi mu w dalszych startach w samochodowych rajdach terenowych.

Jerzy Bukowski