Prawdziwe cuda dzieją się w Zakopanem. Najpierw dowiedzieliśmy się, że wagoniki kolejki linowej z Kuźnic na Kasprowy Wierch jeżdżą prawie puste nawet w szczycie sezonu narciarskiego, teraz burmistrz zimowej stolicy Polski Janusz Majcher przyznał na antenie Radia Kraków-Małopolska, że w zarządzanym przez niego mieście jest....za dużo miejsc noclegowych.
Brzmi to wręcz niewiarygodnie dla kogoś, kto jak ja doskonale pamięta lata 60. i kolejne dekady ubiegłego wieku, kiedy znalezienie wolnej kwatery w Zakopanem było niewyobrażalnym szczęściem dla każdego cepra. Owszem, było to możliwe, ale w listopadzie - jedynym miesiącu nie należącym do sezonu turystycznego. W okresie ferii szkolnych można było pomarzyć o takim szczęściu tak w najtańszych kwaterach prywatnych na obrzeżach miasta, jak w ekskluzywnych hotelach Orbisu „Giewont” i „Kasprowy”.
A dzisiaj?
- Mam bardzo różne oceny tych ferii. Jedni mówią, że są równomiernie rozłożone i przez to dogodne dla turystów i dla wynajmujących, ale mam tez sygnały, że ferie były nieudane ponieważ nie wszyscy sprzedali swoje miejsca noclegowe. I tu mały komentarz: mamy w tej chwili taką ilość miejsc noclegowych w Zakopanem, że jesteśmy w stanie przyjąć chyba dwa razy tyle turystów - powiedział w RK-M Majcher.
Prawa ekonomii są nieubłagane: jeśli podaż znacznie przewyższa popyt, trzeba obniżyć ceny. Ale tu pojawia się problem: Zakopane ma największą i najbardziej zróżnicowaną bazę noclegową w całej Małopolsce, lecz poza budową nowych pensjonatów nic się w nim nie dzieje w zakresie poszerzania infrastruktury narciarskiej. Nic więc dziwnego, że miłośnicy białego szaleństwa wybierają jako noclegową bazę Białkę i Bukowinę, skąd wybierają się tylko na jeden dzień na Kasprowy.
Takie są twarde realia, ale dla ludzi pamiętających dawne czasy brzmi to mimo wszystko niesamowicie.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE