Urwali \"ziemię ojczystą\"

Nie udało im się jednak zdjąć całego napisu, ale tylko jego drugą połowę, co spotkało się ze zrozumiałą dezaprobatą widzów. Nagranie trafiło natychmiast do YouTube, gdzie można było dostrzec, że nad tym transparentem widniał przekreślony wizerunek Ernesto „Che”-Guevary, którego podobiznę często wykorzystują fani Standardu (mieli ją również w Krakowie).

Rozumiem, że przepisy są po to, aby je przestrzegać; z czysto prawnego punktu widzenia trudno więc coś zarzucić tym, którzy wydali polecenie ściągnięcia napisu, wypełniając w ten sposób zalecenia Polskiego Związku i Europejskiej Federacji Piłki Nożnej.

Z drugiej strony mogli się oni wykazać większą wyrozumiałością i tolerancją, ponieważ uznane przez nich za niesportowe hasło trudno zakwalifikować jako uwłaczające komukolwiek. Wręcz przeciwnie, można w nim widzieć przejaw zdrowego patriotyzmu kibiców krakowskiego klubu, którzy nikogo przecież nie obrazili, a w dodatku odcięli się od jednej z najbardziej zbrodniczych ideologii, jaką znała ludzkość, a którą zwolennicy „politycznego słuszniactwa” często równie tendencyjnie jak fałszywie utożsamiają z narodowo zabarwionym patriotyzmem.

Przypomina mi to incydent z jesieni 2009 roku, kiedy w podobny sposób potraktowano na stadionie Lechii Gdańsk - podczas jej ligowego meczu z krakowską Wisłą - wielki napis: „17.09.1939 = czwarty rozbiór Polski”, ozdobiony rysunkiem sierpa i młota.

Ochroniarzom, którzy tak bezceremonialnie i zdecydowanie urwali w miniony czwartek połowę transparentu wypada przypomnieć inne, wyjątkowo pasujące do tej sytuacji powiedzenie: „nadgorliwość bywa gorsza od faszyzmu”.

Jerzy Bukowski