Część krewnych zamordowanych przez NKWD w 1940 roku na terenie Związku Sowieckiego polskich oficerów poprosiła nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych o sprowadzenie z Rosji szczątków ich bliskich - poinformowała Ewa Łosińska na łamach \"Rzeczypospolitej\".
Ta inicjatywa wywołała spory w środowisku rodzin katyńskich, spodziewany jest też opór ze strony władz Federacji Rosyjskiej.
Jak dowiedziała się autorka artykułu, Witomiła Wołk-Jezierska, Wanda Rodowicz, Krystyna Krzyszkowiak, Stanisław Drabczyński i kilkoro innych krewnych oficerów wysłało listy w tej sprawie do ministra Radosława Sikorskiego.
„- Chcę wreszcie pochować ojca, porucznika Wincentego Wołka, w Polsce. Państwo ma obowiązki wobec swych obywateli i powinno mi pomóc” - powiedziała dziennikarce „Rz” Witomiła Wołk-Jezierska, która wniosek w MSZ złożyła pod koniec grudnia.
Szczątki jej ojca są w tzw. Mogile IV, co ustalono po ekshumacji ofiar przeprowadzonej w 1943 roku przez Niemców.
„Dokładne informacje znajdują się w dokumencie <Amtliches Material zum Massenmord von Katyn> oraz w sprawozdaniu sporządzonym przez dr. Mariana Wodzińskiego. To on po odkryciu przez Niemców grobów ofiar NKWD został wyznaczony przez Polski Czerwony Krzyż na członka komisji badającej miejsce zbrodni” - czytamy w artykule Łosińskiej.
Przeciwne ekshumacji są władze Federacji Rodzin Katyńskich.
„- Po co nam takie działania? Mamy już przecież cmentarze. Sprowadzanie szczątków to pomysł niewielkiej grupki osób” – powiedziała gazecie wiceprezes zarządu Federacji Krystyna Brydowska.
Inne zdanie ma w tej sprawie Wanda Rodowicz:
„- Miejsce bohaterów jest w Polsce. Marzę, by wreszcie tu postawić dziadkowi pomnik. Cała moja rodzina, bo wniosek, jaki złożyłam w MSZ 16 stycznia, kieruję w imieniu 80 krewnych, nie godzi się, by szczątki dziadka pozostały w obcej ziemi. W Katyniu czy Miednoje nie ma nawet porządnych grobów, tylko tabliczki, gdzie trudno położyć kwiaty. Poza tym nie uznajemy rosyjskich <memoriałów> za prawdziwe wojskowe cmentarze” - stwierdziła w rozmowie z Łosińską.
Prokurator Małgorzata Kuźniar-Plota, prowadząca od 2004 roku śledztwo katyńskie z ramienia Instytutu Pamięci Narodowej podkreśliła, że decyzję o ekshumacji musiałaby podjąć rosyjska prokuratura.
„- To suwerenna decyzja strony rosyjskiej. W dodatku ekshumacja możliwa jest tylko wtedy, gdyby umorzone w 2004 r. przez tamtejszą prokuraturę śledztwo katyńskie zostało podjęte na nowo” - powiedziała „Rz”.
„Rz" zapytała MSZ, czy wesprze krewnych ofiar. Rzecznik resortu poinformował tylko, że listy rodzin ofiar zostały przekazane Radzie Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa.
Witomiła Wołk-Jezierska nie zamierza rezygnować.
„- Gdybym nie wierzyła, że takie rzeczy są możliwe, nie skierowałabym też przeciwko Rosji skargi do Strasburga” - wyjaśniła na łamach gazety.
Łosińska przypomina, że to właśnie Wołk-Jezierska razem z 12 innymi krewnymi pomordowanych Polaków wystąpiła w maju 2009 roku ze skargą do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, domagając się od Rosji skutecznego postępowania w sprawie zbrodni katyńskiej, w tym ustalenia jej sprawców.
ETPC może wydać wyrok już w najbliższych miesiącach, ponieważ 6 października 2011 roku odbyła się w Strasburgu publiczna rozprawa, na której racje stron prezentowali reprezentanci krewnych ofiar oraz polskiego rządu i przedstawiciele władz Rosji.
„Strona rosyjska znów nie nazwała mordu polskich oficerów zbrodnią wojenną, lecz <wydarzeniami katyńskimi>. Ta zbrodnia wojenna nie ulega przedawnieniu - argumentowali natomiast przedstawiciele polskiego MSZ. Bo rząd - jako tzw. strona trzecia - przyłączył się do skargi przeciwko Rosji. Gdyby rezultatem orzeczenia Trybunału było wznowienie śledztwa w Rosji, w jego ramach mogłoby dojść do ekshumacji ofiar. Przed wyrokiem nie chcą jednak tego komentować adwokaci reprezentujący Polaków” - napisała Łosińska.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE