Dopóki w Polsce - wzorem krajów alpejskich - niefrasobliwi turyści nie będą płacić za akcje ratowników górskich w sytuacjach, które sami sprowokowali, dopóty będziemy dowiadywać się o takich akcjach, jaka odbyła się w nocy z soboty na niedzielę na Babiej Górze.
Trzeba nie mieć za grosz wyobraźni, za to spore problemy z logicznym myśleniem, aby wybrać się na najwyższy poza tatrzańskimi polski szczyt w fatalnych warunkach atmosferycznych (znanych wcześniej z prognozy pogody) i w dodatku zdecydować się na nocleg na nim przy kilkustopniowym mrozie, śnieżycy oraz silnym wietrze.
Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe kolejny raz stanęło na wysokości zadania i uratowało życie ludziom, którzy powinni - gdyby to było możliwe - otrzymać dożywotni zakaz wchodzenia do tych polskich parków narodowych, na terenie których znajdują się jakiekolwiek wzniesienia.
Gdyby wiedzieli, że za ewentualną akcję ratunkową zapłacą spore kwoty z własnych kieszeni, prawdopodobnie nie podjęliby tak wielkiego ryzyka. Brawurę połączoną z bezmyślnością powinno się jednak surowo karać.
No cóż, śp. ksiądz profesor Józef Tischner miał rację mówiąc, że granic nie mają tylko Boże miłosierdzie i ludzka głupota.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE