I to groźne dla ruchu drogowego, który zakłócają na szosie z Zakopanego do Krakowa (ale tylko w pobliżu zimowej stolicy Polski) ich sprzedawcy.
„W ostatnich tygodniach do zakopiańskiej policji często dzwonili turyści, którym w ostatniej chwili udało się uniknąć stłuczki. Powodem mieli być inni kierowcy, którzy gwałtownie hamowali na widok przydrożnych stoisk z oscypkami” - czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
Policjanci uważają, że sprzedawcy prowokują do łamania przepisów.
„- Kierowcy, którzy widzą takie stoisko, gwałtownie hamują, nie włączają kierunkowskazu, przekraczają linię ciągłą, zatrzymują się w niedozwolonym miejscu” - wyliczył w rozmowie z gazetą Kazimierz Pietruch z Komendy Rejonowej Policji w Zakopanem.
Funkcjonariusze postanowili powiadamiać o bezprawnym zajęciu pasa ruchu drogowego zarządcę szosy, a w miejscach, gdzie górale rozstawiają nielegalne stoiska, pojawią się patrole.
„- Kierowcy, którzy złamią przepisy ruchu drogowego, np. przekroczą linię ciągłą czy zatrzymają się w miejscu niedozwolonym, będą z całą surowością karani za wykroczenia. Tym samym oscypek może kosztować ich średnio 100 zł i jeden punkt karny” - zapowiedział Pietruch.
Policjanci rozmawiali już z przydrożnymi handlarzami.
„- Podkreślamy, że nie chodzi nam o to, by zlikwidować handel oscypkami, ale musimy dbać o bezpieczeństwo na drodze” - wyjaśnił Pietruch na łamach „Gazety Wyborczej”.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE