Słynny niedźwiadek Wojtek, kapral w 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii II Korpusu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie będzie miał wkrótce dwa bliźniacze pomniki z brązu: przed katedrą pw. Najświętszej Maryi Panny w Edynburgu oraz w nie ustalonym jeszcze miejscu (mówi się o placu przed Muzeum Wojska Polskiego) w Warszawie - poinformowała \"Rzeczpospolita\".
W Szkocji o misiu-żołnierzu słyszał niemal każdy, głównie dzięki Aileen Orr - szefowej Wojtek Memorial Trust i autorce książki pt. "Niedźwiedź Wojtek. Niezwykły żołnierz armii Andersa".
„- Polscy żołnierze opowiadali mojemu ojcu, jak to wrócą z Wojtkiem do Polski. Wyobrażali sobie, że pojadą z nim do Warszawy i pokażą go zdumionym mieszkańcom stolicy. Ich marzenia się nie spełniły, bo Polska znalazła się pod sowiecką okupacją i żołnierze ze swą maskotką musieli zostać na emigracji. Teraz Polska jest wolna i można zrealizować ich marzenia, budując Wojtkowi pomnik w stolicy” - powiedziała Orr Piotrowi Zychowiczowi z „Rz”.
Trzymetrowej wysokości pomnik ma przedstawiać Wojtka z opiekunem Piotrem Prendysem. Koszt budowy szacowany jest na równowartość około miliona złotych.
Jak podkreśliła Orr w rozmowie z autorem artykułu, „w Szkocji wszyscy są niezwykle życzliwi inicjatywie upamiętnienia polskiego niedźwiedzia”, którego historia jest tam bardzo popularna, podobnie jak w całej Wielkiej Brytanii. O jego losach powstało wiele książek, a nawet seria programów w BBC.
W Polsce Wojtek nadal jest mało znany.
„- Komunistyczny reżim zabraniał mówić o żołnierzach Andersa. Nasza armia została wyklęta i skazana na zapomnienie. A z nią nasz niedźwiedź. Wojtka spotkałem osobiście. Było to na Bliskim Wschodzie. Siedział przy jednym z wojskowych namiotów i wyglądał na smutnego. Było to, nim został formalnie włączony do armii w stopniu szeregowca. Wojtek był olbrzymią sensacją. Przyjeżdżali go oglądać Anglicy, Amerykanie i Kanadyjczycy. Za wojskiem na ogół bowiem ciągną się kobiety lekkich obyczajów i psy. Ale niedźwiedzie” - powiedział Zychowiczowi Zbigniew Siemaszko, historyk z Londynu, który podczas II wojny światowej służył w armii Andersa.
„Polscy żołnierze kupili Wojtka w 1942 r. w Persji za kilka konserw. Było to świeżo po jego urodzeniu i Polacy karmili go m.in. mlekiem z butelki po wódce. Wojtek wkrótce urósł do blisko 2 metrów i ważył ćwierć tony. Był jednak wyjątkowo łagodny, przytulał się do żołnierzy i <uprawiał z nimi zapasy>. Uwielbiał jeździć w szoferkach ciężarówek, czym wzbudzał popłoch wśród lokalnej ludności. Z 22. Kompanią Zaopatrywania Artylerii przeszedł cały szlak bojowy. Przez Irak, Syrię, Palestynę i Egipt trafił do Włoch, gdzie wziął udział w bitwie pod Monte Cassino. Nosił tam amunicję na pozycje bojowe artylerii. Po demobilizacji trafił do zoo w Edynburgu. Wzbudzał tam sensację nabytymi w wojsku przyzwyczajeniami. Uwielbiał piwo i papierosy. W Szkocji cieszył się statusem celebryty. Był też często odwiedzany przez kolegów z armii, którzy, ku zgrozie pracowników zoo, śmiało wchodzili na teren jego wybiegu i ściskali się z niedźwiedziem. Wojtek zakończył życie w 1963 r.” - napisał Zychowicz.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE